Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miłość odnawiana w Bogu - rozmowa z o. Jerzym Kielechem

Redakcja
fot.Krzysztof Suliga
Z o. Jerzym Kielechem, przeorem Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej Patronki Rodzin rozmawia Krzysztof Suliga

DZ: Czego właściwie oczekują ludzie, pielgrzymując do Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej Patronki Rodzin?
- Szukają tutaj odnowienia miłości. Współczesna rodzina jest zagrożona deficytem wartości, relacji międzyosobowych. To poszukiwanie człowieka jest bardzo intensywne, ponieważ miłość małżeńska, rodzinna, relacje małżeńskie i rodzinne wymagają troski oraz pracy, ciągłego dynamizowania rzeczywistości. Stagnacja w tych wymiarach jest często zabójstwem. Tragedie rodzinne typu: zdrada, separacja, rozwody, są skutkiem zaniedbań, które kształtowały się przez lata. Stąd też tak zwana prewencja i uświadamianie pogłębiania świadomości - na czym to polega, jak można szybko przegrać miłość, jak można ją zaniedbać, ale też jak można ją odbudować, wyjść przy dobrej woli z dużych kryzysów, we współpracy z łaską bożą. Dlatego ludzie tu przyjeżdżają – na Msze święte, błogosławieństwa, odnawianie przyrzeczeń małżeńskich. To dla nich bardzo duże wydarzenie.
DZ: Odnawianie miłości jest pewnie dla małżonków wielkim przeżyciem.
- Bardzo często w tym uczestniczę i dla mnie jest to niesamowite przeżycie, gdy ci ludzie patrzą sobie w oczy, odnawiają swoją miłość. Ważne rzeczy w naszym życiu są oparte na słowie. Przysięga małżeńska jest oparta na słowie, podobnie jak eucharystia, to słowo, które kapłan wypowiada nad chlebem i winem, sakrament przebaczenia to słowo rozgrzeszenia. Kiedy małżonkowie dają sobie słowo, trzeba je podtrzymać, zadbać o więzi, które je łączą. W każdym związku jest dużo rzeczy, które dzielą, bo wynikają one z samej natury rzeczy. Jest różnica pomiędzy mężczyzną a kobietą w sposobie myślenia, patrzenia na świat, przeżywania, odczuwania, ale są też rzeczy, które łączą i o te więzi trzeba umieć zadbać, nawet gdyby one były bardzo małe. Stąd też odnawianie przyrzeczeń małżeńskich czy więzi rodzinnych. Do błogosławieństwa rodzinnego przychodzą całe rodziny, trzymając się za ręce, modląc się za siebie. Dla człowieka są to ogromnie ważne rzeczy, umacniające go.
DZ: Jaką rolę odgrywa w tym wszystkim Bóg?

- Nie ma miłości poza Bogiem. W sensie przenośnym możemy mówić o miłości ludzkiej, ale ona jest bardzo słaba. Wymaga bożego podtrzymania. To co oferujemy szukającym u nas pomocy, nie musi być spektakularne, bo się wszystko dzieje się w głębinach serca. Czasami potrzeba odpowiedniego impulsu, słowa, które będzie trafiało do tych ludzi. Oni rozumieją, że nie chodzi tu o jakąś zewnętrzność. Widzą, że ta miłość jest odnawiania w Bogu.
DZ: Wiele osób przychodzi do Leśniowa także, by wziąć udział w rekolekcjach.

- Rekolekcje rodzinne mają swoją tradycję i wypracowaną formę. Ważną rzecz ą jest w nich możliwość rozmowy z rekolekcjonistą. Cała sobota jest w zasadzie poświęcona na to, że ludzie, którzy mają problemy, szukają pomocy, interesuje ich dana tematyka, chcieliby o coś zapytać, pewne rzeczy w swoim życiu przerobić, mają okazję spotkać się z rekolekcjonistą. To piękne rzeczy, kiedy są tu kolejki jak do dobrych lekarzy. Staramy się zapraszać rekolekcjonistów – i duchownych i ludzi świeckich, którzy znają tematyką rodzinną i starają się w tym względzie pomóc.
DZ: Czym jest dla ludzi obcowanie z Matką Bożą Leśniowską?
- Człowiek wierzący to ten, który potrafi dostrzec Boga w codzienności, w prozie swojego życia. Ma świadomość tego, że Bóg jest. Dla tych ludzi przyjście tutaj, do patronki rodzin, jest wielokrotnie dopełnieniem poszukiwań w różnych sytuacjach. Czasami bardzo trudnych. Naszą główna posługą jest spowiedź, sakrament pokuty i rozmowy.
DZ: Jak właściwie dochodzi do tak często występującego kryzysu miłości?
- Kryzys miłości jest wypadkową kryzysów mniejszej wagi. Często zachwiana jest hierarchia wartości, brak celowości. Dzisiaj chorobą społeczna staje się depresja albo brak sensu życia. Ludzie realizują cele pośrednie, zarabiając pieniądze, budując dom czy wychowując dzieci. Później, po tym etapie, pozostaje pewien niedosyt, pustka, albo życie wręcz traci sens. Na pewno jest dziś poważny problem wychowania dzieci i młodzieży, budowania relacji, więzi, a przede wszystkim zmaganie się z własną grzesznością. Gdyby skutki grzechu były bezpośrednio po nim, wielu ludzi chociażby z tego względu by nie grzeszyło. Skoro jednak się one rozkładają w czasie, wielu ludzi wchodzi w tak zwane omamy grzechu, myśląc, że żyjąc w taki czy inny sposób, mogą być szczęśliwi. Ale to ślepe uliczki. Dochodzi się do pewnego momentu i bardzo trudno jest iść dalej.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto