Pod petycją do burmistrza sprzeciwiającą się inwestycji podpisało się ponad 80 jaroszowian.
- Nie chcemy tego terenu grodzić i zamykać dla szerszego grona turystów, a wręcz przystosować do różnej turystyki kwalifikowanej, od której na Jurze nie uciekniemy. A pozostawiając takie miejsca w dzikim stanie będziemy tylko prowokować do dewastowania ich - przekonywał przedstawicieli mieszkańców Jaroszowa i radnych Igor Rumiński. - Jeżeli nie znajdą się takie miejsca, gdzie będzie można legalnie i bezpiecznie, pod okiem wykwalifikowanych instruktorów, dla dobra uczestników i gminy tego robić, atrakcyjne dla posiadaczy quadów tereny zostaną przez nich zdegradowane.
Mieszkańcy wsi i Stowarzyszenia "Jurajskie Amonity" nie mieli jednak wątpliwości, że na ogólnie obecnie dostępny teren leśny z kamionkami nie będą mieli swobodnego wstępu. By się tam dostać, musieliby bowiem wykupić bilet za 10 zł. Igor Rumiński zamierzał wydzierżawić od gminy zaledwie część działki, która ma w sumie 27 hektarów, by postawić tam zadaszenia oraz wybudować parkingi. Za resztę nie chciał płacić dzierżawy, lecz ją ogrodzić, by pobierać opłatę za wstęp. Trafiałaby ona, przynajmniej w części, do budżetu gminy. Firma nie przedstawiła nawet propozycji, ile byłaby skłonna dać za dzierżawę działki.
- Chcemy zagospodarować ten teren, ale nie w takim wydaniu jak proponuje nam firma. Należy tam stworzyć atrakcyjne miejsce, ale dla ludzi, którzy lubią spokój i kochają przyrodę. Tor dla quadów wystraszyłby z lasu zwierzęta, a tego nie chcemy. Wybudowali sobie tu domy ludzie, którzy pragną spokoju i ciszy. Przy tego typu działalności, jaką chce prowadzić firma, rozjeżdżą nam wieś - twierdzi Halina Buła, wiceprezes Stowarzyszenia "Jurajskie Amonity".
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?