Myszkowscy motocykliści zamienili się w Mikołajów

Motocykliści z Myszkowskiego Klubu Motocyklowego postanowili kolejny raz pokazać, że nie są wariatami, samobójcami i dawcami nerek, tylko normalnymi ludźmi. Więcej niż normalnymi – takimi, którzy są wrażliwi na potrzeby innych.
W poniedziałek, dzięki nim, do podopiecznych Środowiskowego Domu Samopomocy w Żarkach trafiło kilkadziesiąt reklamówek z prezentami. Każda paczka przeznaczona była dla konkretnej osoby. Najmłodsi dostali maskotki, słodycze, a dorośli - bardziej praktyczne upominki jak np. kosmetyki.
– To nasi przyjaciele. Nasi podopieczni bardzo się cieszą z tych wizyt. Te paczki, które tu dostają, są dla niektórych jedynymi, jakie otrzymają na święta. Mamy dziecko, które nie mówi, nie widzi, ale kiedy dostaje paczkę, bardzo się cieszy, choć ma kontakt z prezentami tylko za pomocą dotyku – mówi Aneta Pniak, szefowa ŚDS-u.
To nie pierwsza wizyta motocyklistów w żareckim ośrodku dla osób upośledzonych. Teraz przyjechali samochodami, bo zima to nie czas na jazdę motocyklami. Na jednośladach gościli w Żarkach latem.
– Mam kontakt w Niemczech z podobnym ośrodkiem. Pomyślałem kiedyś, że warto byłoby pomóc komuś także u nas – mówi Zbigniew Wyporski, członek MKM-u. Kiedy wstąpiłem do klubu, postanowiliśmy zorganizować akcję pomocową. Początkowo myśleliśmy o paczkach dla dzieci ze szpitala. W końcu zdecydowaliśmy się jednak na ten ośrodek. Kiedy widzimy, że dzieci się cieszą, to dla nas ogromna radość. Czekają, kiedy przyjedziemy. Tego nie da się na nic przeliczyć. Są w różnym stopniu upośledzeni. Chcemy, by nie czuli się opuszczeni. Jeżeli możemy im pomóc, to dla nas podwójne szczęście – opowiada.
– Większej frajdy nie może być jak taki kontakt człowieka z człowiekiem. To, że tacy wariaci od czasu do czasu się tu pojawiają sprawia, że dzieciom jest wesoło – dodaje Jerzy Modzelewski.