Ministerstwo Skarbu zamierza pozbyć się podlegających mu PKS-ów proponując ich przejęcie samorządom. W większości przypadków te jednak nie palą się do tego. Podobnie jest w przypadku myszkowskiego starostwa, któremu została przedstawiona taka propozycja. Radni i zarząd powiatu najpierw przez kilka miesięcy nie ustosunkowywali się do tematu. Swoją opinie na ten temat wydali dopiero w ubiegłym tygodniu.
- Po rozważeniu sprawy doszliśmy do wniosku, że w tej kadencji powiat nie podejmie decyzji o przejęciu PKS-u - mówi starosta Łukasz Stachera. - Uważamy, że nie możemy obarczać przyszłego zarządu konsekwencjami przejęcia przedsiębiorstwa. Gdybyśmy chociaż wiedzieli, że trzeba dopłacić rocznie np. 200 tys. złotych, można by się nad tym zastanowić. Ta kwota może być jednak znacznie większa. Starosta twierdzi, że zarząd powiatu nie otrzymał od prezesa PKS Myszków, po sprzedaży nieruchomości w Myszkowie, informacji o kondycji przedsiębiorstwa oraz wizji jego rozwoju z wykorzystaniem pieniędzy, które PKS dostał za grunt.
- Nie mamy pojęcia jak przejęcie PKS-u wpłynęłoby na nasz budżet. Chcemy racjonalnie podejść do tematu. Z tego, co wiemy, PKS przynosi spore straty - twierdzi starosta.
PKS zainwestował część z ponad 2 mln zł uzyskanych ze sprzedaży gruntu w modernizację taboru. Latem zakupiono w sumie kilkanaście autobusów i busów. Co prawda nie nowych, ale w o niebo lepszym stanie niż wiele z dotychczas eksploatowanych. W planach spółki jest też modernizacja stacji benzynowej przy ul. Krasickiego.
- Po wyborach zwrócimy się do nowego zarządu z propozycją przejęcia PKS-u. Rozmawialiśmy już na ten temat z poprzednim starostą, ale nie było z jego strony zainteresowania - mówi Mariusz Zaczkowski, prezes PKS Myszków.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
