Myszków: Gmina ma teren inwestycyjny, ale musi stworzyś infrastrukturę

Burmistrzowie Myszkowa od lat narzekali, że brakuje im terenów, dzięki którym mogliby przyciągnąć do miasta kolejnych inwestorów, oferując im atrakcyjne warunki i dzięki temu zmniejszając bezrobocie. Na początku kadencji narzekał na to także burmistrz Włodzimierz Żak.

Sytuacja się jednak zmieniła, bo gmina kupiła około sześciu hektarów na Gruchli, w sąsiedztwie ruin huty. Burmistrz pochwalił się oficjalni e tym nabytkiem po raz pierwszy podczas spotkania z myszkowskim biznesmenami. Gmina ma na razie teren w użytkowaniu wieczystym, ale zamierza go przekształcić w swoją własność.
Na razie to obszar o charakterze leśnym. Gmina rozpoczęła jego porządkowanie od wycinania krzaków i drobnych drzewek.

Podstawowa sprawa to wybudowanie infrastruktury, bez której teren dla inwestorów nie będzie atrakcyjny. – Rozglądamy się obecnie za jakimś programem, z którego moglibyśmy otrzymać dofinansowanie do infrastruktury na tym terenie – mówi Małgorzata Kitala-Miroszewska, rzeczniczka prasowa myszkowskiego magistratu.

Burmistrz wspominał podczas spotkania z biznesmenami także o ewentualnej opcji wejścia w porozumienie z inwestorem, który stworzyłby lub współfinansował budowę infrastruktury w zamian za np. przejęcie części terenu.
Uczestnicy spotkania byli ciekawi, czy teren na Gruchli nie będzie stanowić konkurencji dla pól będuskich. Gmina myśli o stworzeniu tam podstrefy ekonomicznej.
Jak twierdzi Włodzimierz Żak, nabyty przez gminę teren przeznaczony będzie dla działalności nieuciążliwej. Działalność uciążliwa będzie lokalizowana na polach będuskich.
Tam przenosi się z Pohulanki np. firma VIG, która działała, do momentu pożaru hali, na terenie Myszkowskiej Fabryki Naczyń Emaliowanych. VIG zajmuje się recyclingiem, m.in. filtrów samochodowych, ubrań roboczych i innych przedmiotów.