Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia Żarek Letniska jest w naszym regionie pomysłem bez precedensu

Krzysztof Suliga
Przez kilka międzywojennych lat Żarki Letnisko były ekskluzywną miejscowością, w której tętniło życie do samego rana

Rezydujący w pałacu w Złotym Potoku hrabiostwo Stefania i Karol Raczyńscy wpadli jeszcze przed I wojną światową na pomysł stworzenia na obecnym terenie Żarek Letniska miasta-ogrodu. Wywodząca się z Anglii koncepcja obejmowała budowę na dużych działkach domów zatopionych w zieleni, by ludzie mogli obcować z naturą. Leśne, głównie porośnięte sosnami tereny były wymarzone. Nikt tam nie mieszkał z wyjątkiem dwóch młynarskich rodzin. Grobla na rzece Czarce tworzyła naturalne kąpielisko. Tamtejszy klimat zachwalali lekarze.

Raczyńscy kupili około 400 hektarów częściowo zalesionego terenu. Został podzielony na działki, wytyczono szerokie ulice, miejsca na instytucje publiczne. Sprzedaż działek rozpoczęła się na początku lat 30. XX wieku. Działki wykupywali przede wszystkim mieszkańcy dużych aglomeracji, szukając tu ciszy, spokoju i większej przestrzeni życiowej. Mieli możliwość kupienia liczącej około pół hektara działki w lesie.

– Lekarze mówili, że na tych terenach klimat jest niemal identyczny jak w Rabce. Osiedlało się tu wiele osób mających problemy ze schorzeniami układu oddechowego czy sercowe – mówi nam Andrzej Będkowski, prezes Towarzystwa Przyjaciół Żarek Letniska im. Hr. Stefanii Raczyńskiej, stowarzyszenia, które podtrzymuje chlubne tradycje miejscowości.

Hrabiostwo Raczyńscy mieli szerokie znajomości i prestiż, dzięki czemu koncepcja stworzenia miasta-ogrodu szybko dotarła do przedstawicieli elity. Perspektywa posiadania działki w tego typu enklawie była dla wielu ludzi z kapitałem nobilitacją. Jedni zaczęli budować na działkach domki letniskowe, inni – całoroczne. Część właścicieli nieruchomości przeniosła się tu na stałe, niektórzy traktowali zakup działki jako lokatę kapitału. Zaczęto też stawiać też pensjonaty. Ich przykładem są istniejące jeszcze drewniane wille w stylu witkiewiczowskim przy ul. PCK.

Żarki Letnisko zostały stworzone wokół przystanku kolei warszawsko-wiedeńskiej. Początkowo była tu tylko tzw. mijanka, bo linia kolejowa miała jeden tor. W 1916 r. zrobiono przystanek Żarki, nazwany tak, bo był on położony najbliżej Żarek tzw. żydowskich. Wtedy w miejscu obecnych Żarek Letniska były jedynie lasy.
Na temat tego, dlaczego linii kolejowej nie poprowadzono przez Żarki, krążą różne opowieści. Jedna z nich mówi, że nie zgodzili się na to Żydzi, inna, że łatwiej i taniej było poprowadzić kolej tędy, co teraz, bo w rejonie Żarek teren jest już dosyć pagórkowaty.

Hrabiostwo Raczyńscy doszli do wniosku, że można wykorzystać ten przystanek-mijankę i stworzyć w jego sąsiedztwie miejscowość uzdrowiskowo-wypoczynkową.
Niemal z dnia na dzień nie zamieszkane dotychczas tereny zaczęły się przekształcać w miejscowość letniskową i rekreacyjną. Na miejscu były firmy produkujące materiały budowlane – cegły, wapno, drzewo sprowadzano z tartaku Raczyńskich w Juliance. W sąsiednich miejscowościach były kamionki, glina. Z materiałami budowlanymi nie było problemu.

Życie w letnisku tętniło zarówno w dzień jak i w nocy.– Z opowieści starszych ludzi wynika, że funkcjonowała tu nawet instytucja pań do towarzystwa. Można sobie je było zamówić u szefowej interesu, która jeździła po Żarkach dwukonną dorożką – zdradza Będkowski. Otwierano kawiarnie. Najbardziej znana była ta u państwa Kulików, na roku obecnej ul. hr. Raczyńskiej i Kąpielowej. Wybudowali ją Raczyńscy oddając w dzierżawę państwu Kulikom.
Budynek istnieje, ale dziś mieści się w nim sklep. Przed wojną na dancingach trwających do świtu bawiła się tam elita, głównie z Zagłębia i Częstochowy, ale i ze stolicy. Był nawet stół bilardowy.

Drugie „centrum rozrywkowo-kulturalne” mieściło się w willi Nałęcz, która była własnością Raczyńskich. Przyjeżdżali tam na zaproszenie hrabiostwa ludzie zajmujący w kraju najwyższe stanowiska. Raczyńscy mieli bowiem szerokie kontakty w wysokich sferach i kręgach władzy.
Działki w Żarkach Letnisku kupowali przed wojną pracownicy umysłowi pełniący wyższe funkcje w instytucjach państwowych lub prywatnych firmach, lekarze, handlowcy a także Żydzi. Działki miały 4-5 tys. m kwadratowych, więc mogli pozwolić sobie na nie jedynie majętni ludzie. Z dokumentów wynika, że można było kupić działki od hrabiostwa także na raty.

– Przekazy ustne mówią, że w willi Nałęcz gościł nawet prezydent Mościcki. Mówi Barbara Woźniak, sekretarz TPŻL. – Dotarliśmy do pamiętników, z których wiadomo jak wyglądał tutaj powszedni dzień. Przez większość dnia był spokój, bo bogaci bawili się do późnych godzin nocnych. Rano do sklepów przychodziły więc nianie z dziećmi i służący. Później bony z dziećmi szły na basen, a dopiero pod wieczór przychodziły tam całe rodziny. Bawiono się, grano w piłkę, zażywano kąpieli. Wieczorami były imprezy w willi Nałęcz i w kawiarni u Kulików. Można było dobrze zjeść, potańczyć, obejrzeć koncerty – opowiada.

Podczas II wojny światowej życie w Żarkach Letnisku zamarło. Niemcy powyrzucali z co ładniejszych domów mieszkańców. Hitlerowcy opuścili miejscowość z 16 na 17 stycznia 1945 roku. Po wojnie nie udało się już odbudować atrakcyjności ŻarekLetniska, które zmieniły swój charakter. Choć nadal zostało miejscowością rekreacyjną, do której latem chętnie przyjeżdżało wiele osób. Majątek Raczyńskich został skomunalizowany. Inni bogaci właściciele nieruchomości powyjeżdżali za granicę lub stracili swój wysoki status społeczny. Władze zaczęły sprzedawać działki Raczyńskich swoim ludziom za symboliczną złotówkę. Miejscowość straciła elitarny charakter. Wojewódzka Rada Narodowa próbowała nawet pozbawić przyjętą uchwałą właścicieli działek 1/3 nieruchomości, ale po protestach, uchylił ją Henryk Jabłoński, wtedy przewodniczący Rady Państwa.

Żarki Letnisko są nadal miejscowością o wyjątkowym charakterze, niepodobną do żadnej innej. Ostatnio próbują odzyskać dawny splendor.

Towarzystwo marzy o lepszej przyszłości miejscowości

W 2003 roku reaktywowane zostało Towarzystwo Przyjaciół Bloku Żarki, które założono w 1947 roku. Stowarzyszenie, które jest kontynuatorem jego działalności, działa dziś pod nazwą Towarzystwo Przyjaciół Żarek Letniska im. Hrabiny Stefanii Raczyńskiej. Cel – rozwój miejscowości oraz dbanie o jej ekologię.
Członkowie TPŻLkładą też duży nacisk na kultywowanie chlubnej historii Żarek Letniska i pamięć o tych, którzy je stworzyli. Jedną z form promocji jest organizowanie od dwóch lat widowiskowej imprezy „Imieniny Hrabiny”, podczas której członkowie Towarzystwa i wszyscy chętni przebierają się w stroje z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Barwny korowód z jadącymi dorożkami i idącymi pieszo poprzebieranymi mieszkańcami przemieszcza się ulicami pod willę Nałęcz i wraca pod amfiteatr, gdzie odbywa się impreza połączona z balem. W ubiegłym roku oddano też hołdRaczyńskim pod obeliskiem ku ich czci, ufundowanym przez wójta gminy Łukasza Stacherę.
- Mamy w Żarkach ludzi zdolnych, posiadających różne umiejętności - mówi AndrzejBędkowski, prezes TPŻL. - Najważniejsze, by pozyskać ich do współpracy, bo tylko wspólnymi siłami jesteśmy w stanie zmienić coś na lepsze. Co roku wprowadzamy coś nowego. Mamy nadzieję, że nie braknie nam inwencji i chęci.
Członkowie TPŻL marzą o stworzeniu pasażu spacerowego wzdłuż rzeki Czarki, z ławeczkami i małą architekturą, mostkami, lampami. Przeprowadzono już pierwszy etap modernizacji kąpieliska, ale jest jeszcze tam wiele do zrobienia. Zasadniczą sprawą, na którą członkowie TPŻL kładą nacisk, jest zdemontowanie betonowych płyt, którymi wyłożona została niecka basenu i powrócenie do jego dawnego wyglądu. Koszt takiej operacji byłby jednak bardzo duży. Trudno powiedzieć, czy uda się to kiedyś zrealizować. Basen został w latach 60. zamieniony na zbiornik pożarowo-retencyjny. Nie sposób z betonowego brzegu wsiąść np. do kajaka. Być może uda się zlikwidować przynajmniej część betonów. Pomiędzy płytami na dnie gromadzi się muł, którego nie można wybrać, a zanieczyszcza basen. Jednym z najważniejszych problemów do załatwienia jest czystość dopływającej do basenu wody, której jakość czasami pozostawia sporo do życzenia.
W 2003 r. w czynie społecznym wybudowany został amfiteatr. Imprezy w nim organizuje głównie Gminny Ośrodek Kultury w Poraju, a TPŻLuzupełnia tę kulturalną ofertę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto