Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drogi w gminie Poraj do poprawki

SU
Mirosław Gryc i Zdzisław Wiewior ostrzegają, że kiedyś może dojść na tej ulicy do nieszczęścia
Mirosław Gryc i Zdzisław Wiewior ostrzegają, że kiedyś może dojść na tej ulicy do nieszczęścia Krzysztof Suliga
Mieszkańcy Kuźnicy Folwark mają poważne problemy na swym osiedlu nieopodal zalewu w Poraju. Droga przy której mieszka Mirosław Gryc (jest ona bez nazwy) jest od lat wysypywana szlaką z huty. Pełno w niej dziur, ale to nie jedyny powód do zmartwień.

Przy drodze są skrzynki z prądem. Jak pada deszcz, w dziurach na drodze jest pełno wody, którą rozchlapują samochody. Skrzynki nie są hermetyczne. Jak kogoś porazi prąd, to dopiero może ktoś odpowiedzialny się obudzi - wyjaśnia Mirosław Gryc. - Ostatnio przywieźli kilka wywrotek hasioka (tak mówi na szlakę), nie wiadomo po co. Podłoże jest scementowane i wyrównywanie go nic nie da, bo zaraz z dziur wyleci.

Była komisja z gminy z panem Musialikiem, radnym i sołtyską. Ustaliliśmy, że musi przyjechać sprzęt i zedrzeć część nawierzchni, by ją wyrównać. Szlaki jest tu narzucane tak dużo, że zasypane są nią zawory hydrantowe z wodą. Kiedyś próbowaliśmy przekopać w drodze kilofem rowek, żeby woda spływała. Nie da rady. Podłoże jest tak twarde jak skała. Nie wiem po co sołtyska przywiozła tu szlakę, w której są różne druty, gwoździe, śruby i przebijają koła. W dodatku, kiedy jest sucho szybciej jadące auto wzbija tumany pyłu. To odpad z huty. Jest tu cała tablica Mendelejewa.

W nocy na ulicy jest ciemno, bo nie ma ani jednej latarni. I nie zapowiada się, żeby je w najbliższym czasie postawiono.
Sołtyska obiecuje nam, że na światło jest już projekt, a okazuje się, że nie ma. Ludzie powpłacali już na kanalizację sanitarną, a może będzie tu za dziesięć lat - dodaje Gryc.

Mieszkańcy tej ulicy mają pretensje, że zamiast zrobić przy niej oświetlenie, gmina robi je na równoległej do nich drodze od strony zalewu, gdzie praktycznie nie ma stałych mieszkańców. W dodatku przy ulicy, przy której mieszkają nie ma żadnej melioracji i woda spływa na posesje, na których tworzy się grzęzawisko, bo to gliniaste tereny.

Damian Herman, który wybudował z kolei dom na działce w sąsiedztwie zalewu ma inny problem, bo nie dojedzie do niego żadna śmieciarka. Sąsiedzi wybudowali tak płoty, że ostatni odcinek drogi ma szerokość 296 cm, od siatki do siatki. Do tego zakręt, mimo, że płot jest na rogu ścięty jest tak wąski, że nie wykręci na nim żaden samochód ciężarowy.

Niedaleko spalił się drewniany dom. Straż przyjechała od mojej strony i nie mogła dalej jechać. Musieli się cofnąć i objechać cztery kilometry naokoło, po polnych drogach. Gdyby był przejazd, na pewno część domu by uratowali - twierdzi Herman. - Monitowałem wiele razy w gminie, żeby coś z tym zrobili, ale mówią, że to stan zastany i nic się nie da zrobić. Może nowy wójt rozwiąże problem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto