Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

70-lecie OSP w Gęzynie

Ewelina Kurzak
Strażacy z Gęzyna podczas uroczystości
Strażacy z Gęzyna podczas uroczystości Ewelina Kurzak
Strażacy-ochotnicy świętowali 70-lecie OSP w Gęzynie

Kilka lat temu chciano zrównać remizę z ziemią, bo podobno nie była potrzebna. Wówczas z woli rady, z pomocą Witka Pasternaka i prezesa Jasia Podsiadlika i innych ochotników remiza została przywrócona do świetności.

- Chciałbym, abyśmy refleksyjnie popatrzyli, jak zmieniły się nasze straże, jak przybyło sprzętu, jest lepiej wyposażona kadra - mówił wójt Marian Szczerbak podczas obchodów 70-lecia OSP w Gęzynie. Najstarsi strażacy wspominali początki OSP w Gęzynie. Momentami były one dramatyczne.

- 17 sierpnia dokładnie o godz. 17.20 w 1961 roku przeszedł przez Gęzyn huragan. Czarna chmura nadeszła od Gniazdowa. Dosłownie ciągu kilku sekund huragan zniszczył remizę. Wyszedłem na podwórko i zobaczyłem tylko podmurówkę, która została, natomiast dach był około 300 metrów za remizą. Wyrwało też pięć wielkich róż z korzeniami. Został tylko garaż, w środku, którego znajdował się obraz świętego Floriana i sprzęt bojowy - wspomina Bogdan Żywiołek.
Jerzy Żywiołek wspomina, jak w 1984 roku jednostka zajęła trzecie miejsce pod względem utrzymania czystości i gotowości bojowej na 72 jednostki operacyjne w rejonie myszkowskim.

- Ważną osobą będzie dla nas zawsze Franciszek Balwierz - pierwszy kierowca i mechanik motopompy. Takich ludzi się nie zapomina. On potem wszystko przekazał Bogdanowi Żywiołkowi. Takiego kierowcy jak Bogdan też już nie będzie, bo młodzi patrzą na służbę w ochotniczej straży już zupełnie inaczej - mówi Jerzy Żywiołek.

Bogdan Żywiołek przypomniał również jak w Gęzynie palił się las i jeździł do pożaru z trójką małych dzieci, bo zmarła mu żona. Był sierpień 1992 roku. Pożar ten dobrze pamięta również Witold Pasternak. - Prawie pół powiatu brało udział w akcji. Paliło się torfowisko. Trzeba było bardzo ostrożnie chodzić między drzewami, aby nie doszło do wypadku - wspomina Pasternak.

Strażacy wspominali też pożar koło Ostrowa, gdzie paliło się przez kilka dni. Natomiast na początku lat 80-tych uczestniczyli w gaszeniu pożaru w rejonie Kalet Śląskich, gdzie spłonęło wówczas 500 ha lasu.

- Pracowaliśmy tam bez przerwy. Pojechało nas wtedy chyba pięciu. Nie mieliśmy dostępu do jedzenia i wody. To była dramatyczna akcja - wspomina Bogdan Żywiołek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto