Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwycięstwo jak cud!

Violetta Gradek
Szwedzi nazywali Jasną Górę „kurnikiem”. Liczyli, że zdobędą ją bez problemu. zdjęcia: Jakub Morkowski
Szwedzi nazywali Jasną Górę „kurnikiem”. Liczyli, że zdobędą ją bez problemu. zdjęcia: Jakub Morkowski
Chociaż, jak wszyscy miłośnicy Trylogii świetnie pamiętają, Szwedzi uderzyli na Jasną Górę zimą, uroczyste obchody 350 rocznicy polskiej victorii, odbędą się już w najbliższą niedzielę.

Chociaż, jak wszyscy miłośnicy Trylogii świetnie pamiętają, Szwedzi uderzyli na Jasną Górę zimą, uroczyste obchody 350 rocznicy polskiej victorii, odbędą się już w najbliższą niedzielę. 40-dniowa obrona klasztoru, która z punktu widzenia militarnego nie miała większego znaczenia, stała się jednak punktem zwrotnym wojny, wlewając wiarę i optymizm w polskie serca.

Szwedzi nazywali Jasną Górę „kurnikiem” i nie zdawali sobie sprawy z jej potencjału obronnego. Dlatego klasztor świetnie się bronił i po 40 dniach oblężenia wojska wroga odstąpiły od jasnogórskiej twierdzy. Targnięcie się najeźdźców na narodową świętość wywołało ogólnonarodowe powstanie.

Do popularyzacji bohaterskiej obrony Jasnej Góry w 1655 roku i jej przeora ojca Augustyna Kordeckiego chyba najbardziej przyczynił się Henryk Sienkiewicz. W „Potopie” opisuje przebieg obrony klasztoru stanowiący moment zwrotny w wojnie polsko-szwedzkiej.


Twierdza Matki Bożej

Klasztor jasnogórski funkcjonował przed wiekami nie tylko jako narodowe sanktuarium, ale i wojskowa forteca nazwana w 1639 roku w oficjalnym dokumencie przez Władysława IV Wazę tzw. Fortalitium Marianum, czyli twierdzą Matki Bożej.

– Jasna Góra zaczęła być wtedy traktowana również jako twierdza symboliczna: miejsce, w którym są chronione najwyższe religijne i patriotyczne wartości – mówi ojciec dr Jan Golonka, historyk i kustosz zbiorów jasnogórskich.

Za panowania Władysława IV klasztor został nowocześnie ufortyfikowany w związku z wydarzeniami wojny trzydziestoletniej, jakie rozgrywały się na sąsiednim Śląsku. Twierdza była dobrze przygotowana do odparcia oblężenia, z czego nie zdawali sobie Szwedzi wysyłając do Częstochowy kilka tysięcy żołnierzy. Nazywali klasztor „kurnikiem”. Jak mówią historycy, szwedzki korpus był jednak bardziej zdolny do blokady niż do oblężenia. Najeźdźcy liczyli na pokaźny łup z klasztornego skarbca, bo załoga jasnogórska nie była zaprawiona w bojach. Liczyła zaledwie 160 żołnierzy, około 70 zakonników i 20 osób z rodzin szlacheckich ze służbą.

Plan działania wymyślili na naradzie zakonnej 6 sierpnia 1655 roku. Prowincjał zakonu o. Tytus Bronowski – jak pisze Sykstus Szafraniec w „Konwencie paulinów jasnogórskich” – ruszył na Śląsk, gdzie kupił znaczną ilość prochu, 60 muszkietów, sprowadził puszkarza i powiększył załogę.

Cudowny obraz do Lublińca
– Część skarbca pochowano w folwarkach, część wywieziono na Śląsk – mówi o. Stanisław Tomoń, rzecznik Jasnej Góry. – O. Bronowski wywiózł też z klasztoru Cudowny Obraz i umieścił go w Lublińcu w zamku hrabiego Andrzeja Cellariego, a potem w klasztorze paulińskim w pobliżu Głogówka.
Sykstus Szafraniec przypomina, że aby zdobyć pieniądze na opłacenie jasnogórskiej załogi, zaopatrzenie w broń i amunicję, konwent paulinów – za pozwoleniem nuncjusza papieskiego i króla – spieniężył wiele cennych, pamiątkowych darów wotywnych przekazanych m.in. przez Zygmunta III, Władysława IV i Jana Kazimierza.

O. Augustyn Kordecki, przeor Jasnej Góry nie zaniechał także zabiegów dyplomatycznych. Chcąc zapobiec walkom i wprowadzeniu obcej załogi do sanktuarium, wysłał poselstwo, które – co mają mu za złe niektórzy historycy – złożyło Szwedom akt poddańczy. W zamian za to Kordecki otrzymał dla klasztoru list bezpieczeństwa, tzw. salva guardia od feldmarszałka Arvida Wittenberga wydany w imieniu króla Karola Gustawa. Nie złożył jednak Szwedom – jak podkreślają paulini – przysięgi wierności.

Jednocześnie Kordecki szukał pomocy dla klasztoru u króla Jana Kazimierza i wiernych mu dowódców wojsk polskich. Tymczasem 8 listopada 1655 roku generał major Wejhard Wrzesowicz usiłował zająć Jasną Górę przez zastraszenie, ale spotkał się z odmową zakonu.


Szturm się nie powiódł

Dziesięć dni później pod jasnogórskie mury nadciągnął korpus szwedzki pod wodzą Burcharda Müllera. Najeźdźcy zrabowali folwark klasztorny i wieś Częstochówkę. Gwarancje szwedzkie okazały się nic niewarte. Okupanci huraganowym ogniem ostrzeliwali fortecę z trzech stron. Müller chciał szturmem wziąć Jasną Górę. Nie udało mu się to, podobnie jak zrobienie podkopów, przez które zamierzał wysadzić w powietrze północno-wschodni bastion. Do obrony zagrzewał załogę twierdzy o. Kordecki. Prowadził procesje na fortecznych wałach, błogosławił broń i prochy, by dodać otuchy obrońcom, kazał grać orkiestrze klasztornej na wieży pieśni maryjne. Czego Kordecki bronił, skoro w klasztorze nie było ani obrazu, ani skarbca?

– To oczywiste – mówi ojciec Jan Golonka, kustosz jasnogórskich zbiorów. – Kordecki bronił chwały tego świętego miejsca.

Kordecki okazał się zdecydowanym i zręcznym wodzem. – Bunt grupy zaciężnych żołnierzy stłumił w zarodku wyrzucając ich wraz z oficerem z fortecy – przypomina Sykstus Szafraniec. – Załodze podwoił żołd i związał ją przyrzeczeniem wierności.


Matka Boska pomogła?

Ataki wojsk szwedzkich okazały się nieskuteczne. Efekty ostrzeliwania klasztoru były szybko usuwane przez załogę.

Ten najazd – zdaniem wielu historyków – miał raczej znaczenie psychologiczne niż militarne. Było tak nawet 10 grudnia 1655 roku, kiedy korpus gen. Müllera oblegającego Jasną Górę został wzmocniony oddziałem piechoty i dwoma ciężkimi działami, z których jedno rozerwał wybuch. Opis tej eksplozji zamieścił Henryk Sienkiewicz w „Potopie”. Po 40 dniach oblężenia w nocy z 26 na 27 grudnia 1655 roku Müller odstąpił od klasztoru. Wojska szwedzkie nagle wycofały się. Niektórzy historycy mówią, że agresorzy odstąpili w w obawie przed odsieczą organizujących się oddziałów partyzanckich. Dla innych pozostaje to zagadką. A może bardziej przemawia do nich legenda, którą przekazał o. Kordecki? Przeor przyczyn wycofania się wojsk dopatrywał się w ingerencji Matki Boskiej. Pisał w pamiętniku, jak przed gen. Müllerem stanęła postać kobiety.

– „Jenerał przez kobietę, która mu się ukazała, został surowo upomniany, ażeby od oblężenia odstąpił, bo inaczej całe jego wojsko ze szczętem zginie” – pisał ojciec Kordecki.

Zwycięstwo moralne, a nie militarne
Historycy są zgodni. Choć w całości potopu szwedzkiego znaczenie obrony Jasnej Góry pod względem militarnym nie było duże, pod względem moralnym okazało się ogromne.
– Obrona klasztoru udowodniła, że armia wroga nie jest niezwyciężalna. Uwydatniła wartości wyższe niż dobra ziemskie i osobiste bezpieczeństwo – ocenia Szafraniec. – Zwycięska obrona Jasnej Góry wyglądała jak cud!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto