Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielkie odkrycie archeologiczne w Koziegłowach na Jurze. Odsłonięto ślady zamku z czasów Bolesława Krzywoustego. Zobacz ZDJĘCIA

js
arc umig koziegłowy
HISTORIA REGIONU. Wielkie odkrycie w Koziegłowach na Jurze. Podczas tegorocznych prac, po usunięciu części hałd powstałych po rozbiórce murów w XIX wieku oraz pracach archeologicznych prowadzonych w latach 60. XX wieku, udało się odsłonić dużą część wschodniej strony zamku, przede wszystkim fundamenty wieży bramnej oraz muru obwodowego wraz z północno-wschodnim narożnikiem.

Korzystając z wyników pozostałych badań, udało się odtworzyć wielkość i kształt tego późnośredniowiecznego obiektu obronnego.

– Było kilka ciekawych zaskoczeń. Przypuszczaliśmy, że mury obwodowe i wieża bramna zostały wzniesione w tym samym czasie, ale okazuje się, że wieża jest nieco późniejsza, więc wnioskujemy, iż ten zamek powstawał etapami. Nie było to założenie jednofazowe, np. związane z Krystynem z Koziegłów i budową przez niego zamku w całości. Najprawdopodobniej wzniósł on wieżę mieszkalną, będącą najbardziej reprezentacyjnym elementem zamku, którego fundamenty udało nam się odsłonić wraz z murami otaczającymi zamek. To na razie hipotezy, które trzeba potwierdzić wynikami specjalistycznych badań. Być może któryś z synów Krystyna dostawił wieżę bramną, żeby podnieść walory obronne zamku – mówi Artur Ginter.

Jak dodaje, ze źródeł historycznych wynika, że już pod koniec XVI w. zamek pozostawał w formie mniejszej lub większej ruiny. Nie ma niestety przekazów ikonograficznych z tego okresu, ani z lat późniejszych. Dotrwał w takim stanie do wieku XIX, kiedy to rosyjskie władze podjęły decyzję o rozebraniu jego pozostałości i wykorzystania kamieni na budowę drogi do Gniazdowa. Prawdopodobnie łatwiej było wykorzystać kamień z zamku, niż pozyskiwać go metodą górniczą.

– Na szczęści Rosjanie nie byli tak sumienni jak miało to miejsce na terenach zaboru pruskiego i rozebrali zamek tylko do poziomu ziemi, zostawiając nam bardzo dużo substancji do analiz. Mury są grube na 2,5 metra i sięgają bardzo głęboko. Dzięki temu jesteśmy w stanie prowadzić badania i analizy tego obiektu. Pozostałości zamku zostały przysypane hałdami zaprawy wapiennej, piasku i luźnego surowca budowlanego, dzięki czemu osoby postronne nie bardzo mogły tam prowadzić poszukiwania. Sporo tych nawarstwień zachowało się w stanie nienaruszonym. Liczymy więc, że kolejne sezony badawcze pozwolą nam na dosyć dokładne poznanie obiektu – twierdzi badacz. – Z wykopalisk z lat 60. mamy bardzo dużą ilość materiału ruchomego. Wiele drobnych monet obiegowych, szczególnie z okresu średniowiecza, groty bełtów, oporządzenie jeździeckie, czyli ostrogi i kilkanaście kul armatnich, które zostały znalezione w obrębie wieży bramnej.

Jest też trochę przedmiotów codziennego użytku, ozdób, sporo ceramiki naczyniowej, fragmenty kafli piecowych, ale i unikatowe znalezisko w skali europejskiej, czyli połówka rytualnie zniszczonej pieczęci z herbem rodu Lisów.

– Możemy śmiało powiedzieć, że mamy fragment tłoka pieczętnego jednego z właścicieli zamku. Staramy się za pomocą badań ustalić, do kogo mogła ta pieczęć należeć. Pobranie w ostatniej chwili próbek do badań specjalistycznych zaowocowało natomiast znalezieniem średniowiecznego topora ciesielskiego zachowanego praktycznie w idealnym stanie. Znaleźliśmy też pozostałości po zaimprowizowanej strzelnicy, prawdopodobnie stacjonujących tam Rosjan. W jednym miejscu znaleźliśmy liczne pociski do broni czarnoprochowej, w drugim spłaszczone pociski tej samej wielkości. Na zamku odbywały się więc najprawdopodobniej ćwiczenia rosyjskich żołnierzy z broni strzeleckiej. Wały zamku były niejako naturalnym kulochwytem – wyjaśnia Artur Ginter. – Dzięki temu, że zamek nie był od XVI wieku przekształcany, tak jak zamek w Siewierzu przez biskupów krakowskich, w warstwach in situ (czyli tam, gdzie zostały zgubione), znajduje wiele obiektów średniowiecznych i wczesno nowożytnych. To wszystko daje nadzieję na znalezienie wielu kolejnych artefaktów

Sensacja archeologiczna pod Koziegłowami! Na Jurze odsłonięt...

Jurajskie zamki budowane były na wzniesieniach. Zamek w Koziegłowach, podobnie jak ten w Siewierzu, jest zamkiem nizinnym, ale bardzo ciekawie położonym. Nie mamy wiele podobnych w Polsce. Wybudowany został na środku pierścienia wałów, najprawdopodobniej wczesnośredniowiecznego grodziska z bardzo czytelnym podgrodziem. Wiemy o kolejnych obwałowaniach tego grodziska. W ich obrębie (częściowo je niszcząc) wybudowano zamek. W przyszłości osoby zwiedzające to miejsce będą mogły jednocześnie obejrzeć pozostałości wręcz modelowo wyglądającego grodu wczesnośredniowiecznego, a w jego centrum pozostałości późnośredniowiecznego zamku.

Na zimę wszystko co udało się odsłonić zniknie pod warstwą zabezpieczającą.

– Zgodnie ze sztuką konserwatorską wszystkie nasze wykopy zasypujemy, bo to najlepszy sposób na ich zabezpieczenie. Każde wykopy należy przed zimą zasypać ze względu na wpływ opadów może doprowadzić do uszkodzenia profilów, obrywanie się wykopów, co jest niedopuszczalne z punktu widzenia ochrony zabytków. Natomiast murów bramy i wschodniej kurtyny zamku będzie przykryta i przysypana i poczeka kolejnych badań weryfikacyjnych w przyszłym roku – wyjaśnia dr Ginter. – Po usunięciu XIX-wiecznych nawarstwień wiadomo, że wpis rejestrowy, jeśli chodzi o ten zamek, należałoby nieco przeformułować. Jest on w rzeczywistości nieco inny niż sobie do tej pory wyobrażaliśmy. Nie tylko sam zamek i grodzisko, bo te formy są czytelne, ale otoczenie, gdzie w najbliższym sąsiedztwie udało nam się, z użyciem metody skanowania laserowego i zdjęć lotniczych, namierzyć ślady średniowiecznych pól i jakiegoś osadnictwa towarzyszącego temu obiektowi.

W przyszłym roku badacze z Uniwersytetu Łódzkiego chcieliby zweryfikować tegoroczne obserwacje, przeprowadzić szereg badań metodami nieinwazyjnymi, z użyciem georadaru, fotografii lotniczej, specjalistycznych analiz, w szczególności datowania dendrologicznego, radiowego, luminescencyjnego, po to, żeby zobiektywizować te wszystkie obserwacje, które poczynili. Chcieliby też wydatować zamek, zrobić szereg odwiertów, żeby mieć wgląd pod ziemię w układ wszystkich nawarstwień. Chcieliby z wykorzystaniem nowoczesnych metod rozpoznać obiekt i zaktualizować wszystkie wpisy związane z jego ochroną.

Pod kierunkiem Artura Gintera prace prowadzili doktoranci i studenci z Uniwersytetu Łódzkiego. Ekipa współpracowała z kilkoma stowarzyszeniami lokalnych pasjonatów, szczególnie ze stowarzyszeniami SEH Szaniec 1863 i „Perun”, których członkowie stawiali się licznie w każdy weekend i pomagali w poszukiwaniach nie tylko z pomocą detektorów metali, ale także zajmowali się oczyszczaniem murów, eksploracją wykopów i innymi rzeczami. Dzięki nim udało się pozyskać bardzo ciekawy materiał. Właśnie połowa pieczęci jednego z właścicieli zamku została znaleziona przez jednego z poszukiwaczy w obrębie hałd z lat 60. W tamtym czasie badacze nie dysponowali wykrywaczami metali. Mogli polegać jedynie na swoim wzroku, doświadczeniu i szczęściu. Sporo rzeczy im więc w tamtym czasie umknęło. Dzięki temu udało się je teraz odnaleźć i pokazać światu.

Prace przebiegały pod okiem doktora Artura Gintera, kierownika Pracowni Datowania Luminescencyjnego i Konserwacji Zabytków Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego.

– Chcemy kontynuować prace archeologiczne w przyszłym roku, żeby po ich zakończeniu być przygotowanym do programu rewitalizacji – mówi Jacek Ślęczka, Burmistrz Gminy i Miasta Koziegłowy.

Gmina przygotowuje wniosek, by uzyskać dofinansowanie na kolejny etap prac archeologicznych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto