Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Walentynki: pocałunki smakują lepiej bez papierosa. Co wielokrotnie zwiększa szansę na… zawarcie małżeństwa i jego przetrwanie

Red.
Walentynki: pocałunki smakują lepiej bez papierosa. Co wielokrotnie zwiększa szansę na… zawarcie małżeństwa i jego przetrwanie
Walentynki: pocałunki smakują lepiej bez papierosa. Co wielokrotnie zwiększa szansę na… zawarcie małżeństwa i jego przetrwanie pixabay.com
U progu Dnia Świętego Walentego serca wielu zakochanych zaczynają bić jeszcze mocniej niż zwykle i wiele osób myśli o sformalizowaniu związku. Niestety, niektórzy usłyszą „nie” i mogą się nigdy nie dowiedzieć, co legło u podstaw ich dramatu. Tymczasem może to być… palenie papierosów. Badania przeprowadzone w różnych krajach, także w Polsce, wskazują bowiem jednoznacznie, że nałogowi amatorzy tradycyjnego dymu papierosowego mają kilkukrotnie mniejsze szanse na założenie rodziny. Jednocześnie związki palaczy częściej się rozpadają.

Grono ekspertów zajmujących się kojarzeniem par – choćby poprzez popularne serwisy randkowe – sugeruje wręcz, by - oprócz znanych ostrzeżeń (typu „Palenie zabija” czy „Palenie powoduje raka”) – umieszczać na paczkach papierosów: „Palenie papierosów odstręcza ukochane/ukochanych”. Wprawdzie już dziś na etykietach możemy znaleźć przestrogę o fatalnym wpływie palenia na płodność, ale to jednak nie to samo.

Świadomość tego, jak silnie papierosowy dym wpływa nie tylko na zdrowie palacza, ale i jego urodę oraz doznania estetyczne i smakowe (tak!) najbliższej mu osoby, jest wciąż niska. Jeszcze mniej osób wie, że owe – generalnie negatywne – doznania mogą być przyczyną zerwania związków, w tym rozwodów.

Papierosy kontra miłość: co na to nauka i… serwisy randkowe

72 proc. małżeństw zawieranych jest przez osoby całkowicie niepalące. Małżeństwa tworzone przez palaczy stanowią jedynie 10 proc. ogółu – wynika z badań przeprowadzonych przez zespół naukowców (Pierre-André Chiappori, Sonia Oreffice, Climent Quintana-Domeque; Matching with a Handicap: The Case of Smoking in the Marriage Market) na zlecenie niemieckiego Instytutu Ekonomii Pracy (IZA). W przypadku par mieszanych małżeństwem kończy się statystycznie 12 proc. związków, w których stroną palącą jest mężczyzna i tylko 6 proc. par, w których pali kobieta.

Zabójczy wpływ nałogu papierosowego na związki widać także w statystykach rozstań. Wedle Rebeki Kippen, Bruce’a Chapmana i Peng Yu z prestiżowego Centrum Badań nad Polityką Gospodarczą Australijskiego Uniwersytetu Narodowego (ANU; „What’s Love Got To Do With It. Homogamy and dyadic approaches to understanding marital instability”), palenie papierosów może prowadzić do rozpadu związków tak samo jak alkoholizm. Jak wynika z wielu badań (m.in. Butterworth i inni) w przypadku par „mieszanych”, czyli takich, gdzie jedna osoba nałogowo pali papierosy, a druga nie, ryzyko rozstania jest zdecydowanie większe niż u niepalących.

Te dane i analizy są aż nadto mocnym dowodem na to, że palenie papierosów ma generalnie niszczący wpływ nie tylko na ludzkie zdrowie, ale i – ludzkie związki. Już sam fakt, że odsetek palaczy papierosów jest w społeczeństwie wyraźnie wyższy od odsetka tworzonych przez nich sformalizowanych związków, powinien dawać do myślenia.

A jak to wygląda w przypadku związków niesformalizowanych oraz tych, które mają szansę dopiero powstać. Popularny serwis eDarling zapytał o to swych użytkowników. Okazało się , że aż 41 proc. szukających miłości singli i singielek nie chce umawiać się z palaczami. Co więcej: 23 proc. badanych stwierdziło kategorycznie, że nigdy i za żadne skarby nie umówiłoby się na randkę z amatorem/amatorką papierosów.

Co odstręcza (od) kochanków

Członkowie rodzin i przyjaciele palaczy potrafią szybko i bez pudła wskazać, jak papierosy wpływają na wygląd i ogólną estetykę nałogowca. W pierwszym rzędzie w oczy rzuca się zniszczona przez dym skóra, rzednące włosy (u mężczyzn już po trzydziestce!), pożółkłe zęby. Po około dziesięciu latach palenia paczki papierosów dziennie trzydziestolatek potrafi wyglądać o dekadę, a nawet dwie dekady starzej. Przejawy owego destrukcyjnego wpływu na urodę można dość łatwo wyretuszować w programie a la Photoshop i tak oczyszczoną (zmanipulowaną!) fotkę umieścić na Instagramie lub w serwisie randkowym. Ale w codziennym życiu taki retusz jest niemożliwy, zwłaszcza relacjach osób zakochanych. Efektów zniszczenia skóry i papierosowego smaku ust nie da się usunąć żadnym cudownym specyfikiem, ani zasłonić najbardziej nawet profesjonalnym makijażem.

Z powodu chronicznego niedotlenienia struktura skóry palacza jest trzykrotnie bardziej zniszczona niż u niepalących rówieśników. Z tego powodu nie tylko traci blask i zmienia kolor – kojarzący się wielu ludziom z „barwą trupią” - ale i przestaje być sprężysta, a przez to narażona jest na liczne mikropęknięcia i zranienia. Dym papieros wydatnie przyspiesza powstawanie wolnych rodników, a więc i – zmarszczek. Na twarzy palacza jest ich nie tylko relatywnie więcej, ale też są one znacznie głębsze niż u niepalących – tworząc nieprzyjemne bruzdy, jak u osób cierpiących na choroby dermatologiczne. Trzeba przy tym pamiętać, że dym papierosa niszczy nie tylko cerę twarzy, ale też skórę ramion i niższych partii ciała, przyczyniając się m.in. do obwisłości piersi.

Siekacze, które palacz pokazuje w uśmiechu, mają brunatno-śniade zacieki. Palacz ma pożółkłe palce i paznokcie oraz łamliwe włosy, co – zwłaszcza u mężczyzn z genetyczną predyspozycją do łysienia – niesie fatalne skutki dla urody, Chodzi jednak nie tylko o wygląd. Wrażeniom estetycznym towarzyszy bowiem zatęchły oddech, przypominający bliskim palaczy „swąd starego materaca w zawilgoconej szopie”.

Wszystko to stanowi wielkie wyzwanie dla życiowych partnerów/partnerek zdecydowanej większości nałogowców. Co więcej, jest to wyzwanie nie tylko o charakterze ideologicznym, estetycznym czy smakowym, ale też zdrowotnym. Osoba będąca w związku z nałogowym użytkownikiem papierosów jest narażona nie tylko na wdychanie zawierającego 4 tys. szkodliwych substancji dymu (czego nie da się do końca wyeliminować np. poprzez wychodzenie na balkon czy korytarz), ale i obcowanie z substancjami obecnymi w ślinie palacza. Co to za substancje?

„Palenie papierosów i wdychanie toksycznych związków zawartych w dymie prowadzi m.in. do uszkodzenia nabłonka urzęsionego, który wyściela drogi oddechowe i do przerostu gruczołów śluzowych. Nadprodukcja śluzu (flegmy) przy uszkodzeniu nabłonka urzęsionego, który możemy przyrównać do „pasa transmisyjnego” odprowadzającego w normalnych warunkach zanieczyszczenia środowiskowe wdychane z powietrzem, powoduje, że palacz musi wykasływać nadmiernie produkowany śluz wraz z kurzem, zanieczyszczeniami oraz związkami zawartymi w dymie tytoniowym. Nabłonek urzęsiony stanowi też barierę ochronną przed wdychanymi, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, wirusami i bakteriami. Jego destrukcja powoduje większą skłonność do infekcji. To zaś sprawia, że flegma palacza jest okresami czysta (jedynie nadmiar śluzu), a okresami podbarwiona żółto ropą z rozpadłych leukocytów, które bronią nas przed bakteriami” – tak opisuje to w portalu „Medycyna praktyczna dla pacjentów” (mp.pl) lek. med. Iwona Witkiewicz, specjalista chorób płuc, ordynator Oddziału Chorób Płuc i Gruźlicy Specjalistycznego Szpitala im. prof. A. Sokołowskiego w Szczecinie, a zarazem konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób płuc i gruźlicy województwa zachodniopomorskiego. Ten opis jest odpowiedzią na list młodego człowieka zaniepokojonego zmianami w swoich ustach, a przede wszystkim nadmiarem „obrzydliwej flegmy”, po tym, jak zaczął nałogowo palić papierosy. Ów niepokój udzielił się także ukochanej chłopaka...

Rada lekarki jest jednoznaczna: jeśli chcesz się uwolnić o tych okropnych efektów – i ich ewentualnych opłakanych skutków dla twego związku, musisz rzucić papierosy. Nie ma innej możliwości.

Rozstanie z ukochaną osobą czy papierosem?

A co z tymi, którzy „sto razy rzucali palenie i zawsze im się udawało”, czyli – mówiąc poważnie – mimo wielu prób nie są w stanie lub nie chcą wyzwolić się od nałogu, w tym określonego rytuału związanego z wkładaniem do ust wyrobu tytoniowego i zaciągania się tak pożądaną przez palacza nikotynę? Czy ich jedynym wyborem jest – rzucenie bliskiej osoby lub porzucenie przez nią z powodu opłakanych skutków palenia? W Walentynki zapewne wielu zada sobie to pytanie – albo usłyszy je od doprowadzonych do ostateczności ukochanych.

Szczęśliwie, od kilku lat ów wybór przestał być tak dramatyczny. Wprawdzie wszyscy eksperci, w tym lekarze są zgodni, że najkorzystniejszym dla palacza rozwiązaniem jest całkowite zerwanie z nałogiem. Ta sama nauka przyznaje jednak, że istnieje pewien odsetek „niepoprawnych palaczy”. Jedną z podstawowych metod redukcji szkód jest w ich wypadku zastąpienie dymu papierosowego mniej szkodliwą alternatywą. Od dłuższego czasu stosuje się w tym celu gumy, plastry i tabletki do ssania dostarczające palaczowi nikotynę i pozwalające zminimalizować charakterystyczne, a niepożądane objawy odstawienia. Jednak wyniki badań pokazują, że u znacznej części palaczy stosujących takie leki wytwarza się lekooporność lub dyskomfort (np. silny ból głowy). Efektem jest powrót do tradycyjnych papierosów. Dzieje się tak nawet po rozpoznaniu u pacjenta choroby nowotworowej.

Równie istotny jest fakt, że potrzeba będąca skutkiem psychicznego uzależnienia od rytuałów nie może być zaspokojona przy pomocy wymienionych alternatyw. Palacze zwracają uwagę, że owa alternatywa musi im dostarczać nie tylko nikotyny, ale i swego rodzaju emocjonalnej satysfakcji związanej z wykonywaniem konkretnych czynności i odruchów.

I takie alternatywy są od kilku lat dostępne na rynku. Chodzi o podgrzewacze tytoniu, w których nie dochodzi do spalania tytoniu i wytworzenia domu zawierającego tysiące toksycznych substancji atakujących zdrowie i urodę. Podgrzewacze tytoniu – zgodnie z nazwą – podgrzewają tytoń do temperatury, w której powstaje aerozol zawierający pożądaną przez palacza dawkę nikotyny. Wedle licznych niezależnych badań, zawartość substancji szkodliwych w takim aerozolu jest o ponad 90 proc. niższa niż w dymie tradycyjnych papierosów. Co istotne, przestawienie się z papierosów na markowe podgrzewacze wpływa pozytywnie nie tylko na zdrowie palacza (i jego bliskich), ale i wspomniane walory estetycznie i smakowe. Dowodzą tego m.in. obserwacje i analizy naukowców w Japonii, gdzie podgrzewacze dostępne są najdłużej i zdążyły zdobyć dużą popularność, wypierając tradycyjne papierosy.

U ludzi, którzy przerzucili się z tradycyjnych papierosów na nowatorskie wyroby tytoniowe (podgrzewacze tytoniu), zaszła radyklana poprawa na wszystkich opisanych wyżej polach: m.in. skóra przestała się tam szybko starzeć, jak ta atakowana papierosowym dymem, stała się jędrniejsza, odzyskała „ludzki kolor”. W jamie ustnej palacza odżyła zabijana wcześniej przez dym flora bakteryjna, zęby przestały żółknąć. Pocałunek z osobą używającą nowatorskich podgrzewaczy nie wywołuje – często opisywanego przez partnerów palaczy - wrażenia „lizania brudnej popielniczki”. Co, w świetle przytoczonych danych i analiz, może ocalić niejeden obiecujący związek, a w przypadku singli – zasadniczo zwiększyć szanse na znalezienie drugiej połówki, może nawet na całe życie.

Walentynki to zatem idealny czas, by pomyśleć o rzuceniu papierosów, a jeśli ktoś z jakichś powodów uważa to za niemożliwe – winien rozważyć alternatywy. To znacznie lepszy wybór od dotychczasowego: papieros albo związek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto