Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W tym roku kilkunastu pracowników myszkowskiego szpitala straciło pracę

Krzysztof Suliga
fot.Krzysztof Suliga
W tym roku kilkanaścioro pracowników SP ZOZ Myszków straciło lub wkrótce straci pracę. Część z nich jest już w okresie wypowiedzenia. Dużo się jednak na tym nie zaoszczędzi.

Jak dowiedzieliśmy się u źródła, czyli od dyrektora SPZOZ Jacka Kreta, z zakładu zwolnionych zostało kilkanaście osób. Głównie dotyczy to personelu niemedycznego. Dyrektor nie wyklucza dalszych zwolnień, ale mówi, że nie ma założonej liczby osób, jakie trzeba zwolnić.

- Kierujemy się rachunkiem ekonomicznym. Nie jest jednak tak, że wyznaczyliśmy sobie konkretną liczbę ludzi, która trzeba zwolnić – wyjaśnia Jacek Kret. – Dochodziły mnie plotki, że mamy rzekomo zwolnić 50 czy 100 osób. To nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Oczywiście myślimy nad ograniczeniem zatrudnienia, ale racjonalnym. Zwolniliśmy na przykład trzy rejestratorki, niektórym zmniejszyliśmy natomiast etaty.

Koniec z kierowcami
Pracę stracili w pierwszej kolejności kierowcy pogotowia, którzy nie mieli wymaganych obecnie przepisami uprawnień ratowników.

– Nigdzie w pogotowiu nie ma już etatów kierowców jakie były dotychczas u nas – twierdzi dyrektor. Część zwolnionych z SP ZOZ osób miała terminowe umowy.

Pieniądze na nowy blok
Teoretycznie powiatowa służba zdrowia powinna na zwolnieniach zaoszczędzić około 400 tys. zł rocznie, ale nie zaoszczędzi, bo trzeba było przyjąć dodatkowy personel medyczny do nowo wybudowanego bloku szpitalnego. W szpitalu trzeba było zatrudnić m.in. pielęgniarki na sale operacyjne. Konieczne były także dodatkowe sprzątaczki i salowe.

Co z wolnymi oddziałami
Po przeprowadzce do nowego skrzydła szpitala pusty stoi wyremontowany niedawno dzięki państwu Sobczykom i innym firmom oddział chirurgii urazowej, który był jeszcze niedawno dumą szpitala. Pojawił się pomysł wynajęcia go komercyjnej firmie zajmującej się operacjami oczu. Na razie jednak do tego nie dojdzie. Dyrekcja szpitala zastanawia się też nad innym rozwiązaniem.

Do pomieszczeń po urazówce oraz znajdujących się piętro niżej pokoi po oddziale noworodków mógłby zostać przeniesiony oddział dziecięcy. Na obecnym oddziale pediatrycznym część pomieszczeń (dotyczy to bocznego skrzydła) wygląda jak w szpitalach trzeciego świata. Przenosiny oddziału to jednak skomplikowana i kosztowna operacja.

Nowi od października
Z oddziału wewnętrznego odeszło ostatnio trzech lekarzy, w tym ordynator Tomasz Szczepanik. Od poniedziałku nie ma już ich w szpitalu. Nie ma jednak obawy, że nie będzie miał kto leczyć pacjentów. Do czasu powołania nowego ordynatora jego funkcję pełnić będzie dr Edyta Sowa. Dyrekcja SPZOZma poinformować w przyszłym tygodniu pracujących na internie lekarzy, kto będzie nowym ordynatorem i jacy lekarze do nich dołączą od 1 października.

– Nie chcieliśmy szukać nowego ordynatora wśród bezrobotnych lekarzy. Chcemy zatrudnić kogoś wartościowego, a znalezienie takiej osoby wymaga trochę czasu – wyjaśnia Jacek Kret. – Do tego pracująca gdzie indziej osoba nie odejdzie stamtąd z dnia na dzień.

Wokół nagłego odejścia trzech lekarzy z myszkowskiej interny narosło wiele emocji i opowieści. Mówiło się o ich konflikcie z dyrektorem SP ZOZ. Sami lekarze nie wypowiadali się jednak na ten temat.

– Niektórzy lekarze przychodzą do myszkowskiego szpitala tylko po to, by zrobić tu specjalizację. Później szukają sobie posady gdzie indziej – mówi jeden z pracowników szpitala.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto