Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Lubszy żałoba po śmierci Leszka i Kasi

Krzysztof Suliga
Emil Nowak mieszka tuż za zakrętem. Był świadkiem niejednej tragedii w tym miejscu.
Emil Nowak mieszka tuż za zakrętem. Był świadkiem niejednej tragedii w tym miejscu. fot. Krzysztof Suliga.
Na końcu Cynkowa (gmina Koziegłowy), tuż przy granicy z powiatem lublinieckim, obdarte z kory drzewo przypomina o tragedii. Stoją przy nim znicze, wisi krzyż z gałązkami jodły. Ze śniegu wystają fragmenty zderzaka samochodu.

W nocy z soboty na niedzielę w tym miejscu zginęli rodzice pięcioletniej Ali z Lubszy. Kasia i Leszek wracali z przyjaciółmi z dyskoteki w Brudzowicach. Na ostatnim zakręcie w Cynkowie, kierowca, ich 18-letni kolega, stracił panowanie nad samochodem. Nie on pierwszy w tym miejscu. Zderzenia z drzewem nie przeżyli tylko Leszek i Kasia. Jechali na tylnym siedzeniu. On miał 29 lat, ona - 23 lata.

- Siedział z odchyloną głową. Jej głowa spoczywała na jego nogach. Musieli zginąć od razu - opowiada nam Janina Nowak, która mieszka tuż za zakrętem i była tam świadkiem tragedii. - Kiedy usłyszałam w nocy huk, wybiegłam przed dom. Wiedziałam, że ktoś zderzył się z drzewem. Za jakieś 2-3 minuty nadjechały kolejne auta. Wszyscy wracali z dyskoteki w Brudzowicach. Musiało go ściągnąć, bo była wtedy ślizgawica. Jedna z dziewczyn wołała o ratunek. Złapałam ręcznik, koc, apteczkę i pobiegłam. Pogotowie z Woźnik szybko przyjechało, ale tej pary nie dało się już uratować. To nie pierwszy wypadek w tym miejscu. Było ich już tu kilkadziesiąt.

- My się nawet boimy przechodzić przez drogę do sąsiada, bo czasem tak szybko wyjeżdżają zza zakrętu. A o wycięcie drzew staramy się od lat, ale nikt nam nie chce pomóc. Wypadków jest znacznie więcej niż wie o nich policja. Czasem auta wpadają do rowu, ale kierowcy tego nie zgłaszają - opowiada dalej Janina Nowak.

W ubiegłym roku w drzewo wjechał maluch, tyle że po drugiej stronie. Jedna osoba zginęła, druga została ciężko ranna. Na tym zakręcie zginął też motocyklista z Tarnowskich Gór.

- Zabił się na moich oczach. A kiedyś latem maluch wjechał nam w bramę - przypomina sobie Emil Nowak, mąż Janiny.

Pochodząca z Cynkowa radna gminy i miasta Koziegłowy Joanna Kołodziejczyk twierdzi, że gmina monitowała do Powiatowego Zarządu Dróg o wycięcie drzew, lecz bez skutku.

- Kontaktowałam się z byłym dyrektorem Cieślewiczem, ale powiedział, że kierowcy powinni jeździć tam z prędkością, jaka jest dopuszczalna w terenie zabudowanym i wtedy nie będzie problemu. Będziemy robić wszystko, żeby drzewa zostały wycięte - mówi Kołodziejczyk. W sąsiedniej gminie Woźniki w powiecie lublinieckim, leżącej przy tej trasie, drzewa profilaktycznie już wykarczowano.

Pogrzeb Kasi i Leszka odbędzie się w środę o godz. 11. W Lubszy ludzie komentują to wstrząsające wydarzenie. Nawet ci, którzy osobiście nie znali zmarłych. Na pewno w pogrzebie uczestniczyć będzie wielu mieszkańców. Wypadek mocno komentowany jest także w internecie, nie tylko przez znajomych Kasi i Leszka. - To było normalne małżeństwo. Kasia chodziła z naszym synem do podstawówki. Znaliśmy ją od dziecka. Przyjaźnimy się z jej rodzicami. On pracował w firmie rodziców, a ona wychowywała dziecko. Dobrze sobie z tym radziła. Mieszkali w swoim mieszkaniu w bloku - mówi Bożena Meisner z Lubszy. Dziewczynkę prawdopodobnie wychowywać będą rodzice Leszka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto