Echa katastrofy ekologicznej na Jurze. Trucizna trafiła do sądu
Tylko pięciu z dziesięciu świadków, którzy zostali wezwani przez sąd do złożenia wyjaśnień w sprawie toksycznych substancji znalezionych w powiecie Myszkowskim w ubiegłym roku pojawiło się w poniedziałek na sali sądowej. Druga połowa, mimo, że prawidłowo doręczono im zawiadomienia, nie przyszła. Sad ukarał ich grzywną w wysokości 1000 zł. Mają się też stawić się z kolejnymi 10 świadkami na rozprawie wyznaczonej na 21 grudnia.
Pan Damian wykopał na zlecenie oskarżonego Wiesława S. dół na jego posesji o powierzchni około 40 m kw. i głębokości 3-4 m. Nie interesowało go jednak, do czego dół będzie przeznaczony. Stwierdził, że Wiesław S. kazał mu wykopać czarną szlakę i zostawić ją nieopodal dołu.
Kolejnym świadkiem był Bogusław Solski, pracownik WydziałuOchrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Myszkowie.
- 10 marca 2010 roku udaliśmy się z polecenia Agnieszki Smugi (naczelnika wydziału ochrony środowiska - red.) na posesję Wiesława S. w celu potwierdzenia zgłoszenia. Stwierdziliśmy występowanie kilkuset beczek i odpadów z zawartością - mówi Solski. - O tej czynności właściciel nie był uprzedzony. Oglądaliśmy to z Osińskiej Góry.
Podczas wizji, która przeprowadzona została 6 kwietnia w obecności Wiesława S., beczek już nie było, a teren był w trakcie porządkowania. Nie było już też dołu, który inspektorzy widzieli za pierwszym razem. Podczas wizji nie badali jednak, co się w dole znajdowało. Właściciel powiedział im, że beczki zostały sprzedane i przedstawił na te okoliczność fakturę.
Mało spójne były natomiast wyjaśnienia złożone przez pana Wiesława, w stosunku do tych, które złożył wcześniej na policji. Wtedy wskazał z imienia i nazwiska osobę, która miała wywozić beczki z posesji fiatem ducato. Teraz twierdził, że ten fiat mógł być jedynie podobny do samochodu tamtej osoby. Na policji twierdził też, że widział beczki z chemikaliami a nawet stwarzające zagrożenie radioaktywne. Wtedy też policjant zaprotokołował, że pan Wiesław powiedział, iż beczki wywożone były w różne miejsca. Ten wyjaśnił, że zeznawał będąc wczorajszy, bo w tamtym okresie ostro popijał. Policjant musiał go chwilami źle rozumieć i protokołował to tak a nie inaczej. W sądzie powiedział, że o wywożeniu beczek dowiedział się z gazety. A jeśli chodzi o beczki z chemikaliami, to miał na myśli beczki z przepalonym olejem, a z radioaktywnym zagrożeniem mocno się, nie wiedzieć czemu, zagalopował. Wiesław S. proponował mu jedynie wzięcie beczek ze starym olejem, by sobie je sprzedał na złom, ale z tego nie skorzystał.
Pan Krzysztof nie był w stanie składać zeznań, bo czeka na operację jamy ustnej i nie można go było w ogóle zrozumieć. Wcześniej na policji oświadczył, że ładował wózkiem widłowym około 150-200 beczek na samochód, który gdzieś odjechał pod jego nieobecność. Sąd nie przychylił się do uchylenia Wiesławowi S. dozoru policyjnego.
W procesie oskarżone są dwie osoby. Chodzi o sprawę z roku 2010, kiedy na terenie powiatu myszkowskiego odnaleziono kilka nielegalnych składowisk, na które trafiło łącznie ok. 100 ton groźnych chemikaliów.
Kalendarz siewu kwiatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?