O internacie, budynku po urzędzie pracy i przekazanej gminie nieruchomości przy ul. Folwarcznej dyskutowali członkowie Komisji Rolnictwa Rady Powiatu i starostowie.
Duży problem stanowi także zbycie przez powiat budynku po Powiatowym Urzędzie Pracy. Sam budynek prezentuje się z zewnątrz okazale. W środku to jednak ruina, która wymaga bardzo dużych nakładów i to w dodatku w uzgodnieniu z konserwatorem zabytków.
Przetarg okazał się nieudany. Później znalazł się oferent, który chciał dać 500 tys. zł, ale procedura sprzedaży została wstrzymana, bo (za starosty Łukasza Stachery) pojawił się pomysł wyremontowania obiektu i przeznaczenia go pod wynajem. Zainteresowany był tym sanepid oraz weterynarz powiatowy. Pieniądze na częściowy remont miały pochodzić ze sprzedaży pól będuskich. Na pola nie było jednak chętnych. Okazało się natomiast, że w remont budynku trzeba by włożyć minimum milion złotych, by mógł być dopuszczony do użytkowania jako obiekt użyteczności publicznej. Poza wymianą instalacji elektrycznej i częściowo kanalizacji, trzeba by wymienić strop na niepalny, zrobić niepalne klatki schodowe (obecnie są z drewna), należałoby też oddzielić niepalną barierą strych od reszty. Do tego budynek nie ma izolacji poziomej i zawilgocone oraz zagrzybione są nie tylko piwnice, ale i kondygnacja wyżej. Obecnie budynek ma jedynie status mieszkalnego i tylko tak można go użytkować. Starostwo zamierza ponownie spróbować sprzedać budynek.
Burmistrz Myszkowa zwrócił się do starostwa o zniesienie w umowie dzierżawy na nieruchomość przy ul. Folwarcznej zapisu, że tereny mogą być przeznaczone tylko pod budownictwo mieszkaniowe. Na przekazanej miastu nieruchomości znajdują się trzy stare budynki, tzw. czworaki. Tylko jeden jest zamieszkały. W jednym z nich zawalił się dach.
– Burmistrz nie ma pieniędzy na remont. Do tego budynki są pod ochroną konserwatora zabytków. Nie są w rejestrze, ale są wpisane do ewidencji i remonty muszą być uzgadniane z konserwatorem. Do odtworzenia budynków potrzeba ogromnej sumy – wyjaśniał radnym z Komisji Rolnictwa wicestarosta Jan Kieras.
Radny Mariusz Morawiec podkreślił, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby miasto mogło na tym terenie budować. Jeżeli starostwo zmieni swoje stanowisko, co do przeznaczenia działki, miasto będzie mogło ją sprzedać.
– Jeżeli miasto nie jest w stanie realizować tam budownictwa, możemy iść w kierunku odwołania darowizny i sami sprzedać działkę – stwierdził M. Morawiec.
Starosta Leon Okraska nie dopuszcza możliwości zmiany przeznaczenia działki.
Nie ma też szans, aby miasto otrzymało od starostwa za darmo internat na Będuszu.
– Trudno, żeby ktoś naszym kosztem powiększał swój majątek, a my nic z tego byśmy nie mieli. Starostwo też potrzebuje pieniędzy – twierdzi Okraska. – Niestety, jakieś pieniądze musimy od miasta dostać.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?