Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawa głodzenia psów na Będuszu. Zeznawali kolejni świadkowie

Janusz Strzelczyk
Janusz Strzelczyk
W środę, 8 grudnia, przed Sądem Rejonowym w Myszkowie odbyła się kolejna rozprawa kobiety oskarżonej o zagłodzenie psów, które hodowała. Zeznania składali kolejni świadkowie.

Zeznawały sprzedająca w sklepie w Myszkowie-Będuszu i pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Myszkowie, zajmująca się pomocą ofiar przemocy w rodzinie.

Świadek ze sklepu mówiła m.in., że oskarżona regularnie kupowała żywność dla psów, które hodowała. Tygodniowo kupowała ok. 60 kilogramów porcji rosołowej i jeśli brakowało 3-4 paczki suchej karmy, po 3 kg w paczce. Tygodniowo wydawała na zakup żywności dla swoich psów, w tym sklepie, ok. 90 zł. Tak było mniej więcej około roku. Zdaniem świadek oskarżona bardzo dbała o psy. Nigdy nie widziała oskarżonej w stanie nietrzeźwym.

Druga świadek, pracująca w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, prowadziła niebieską kartę dla partnera oskarżonej, gdy mieszkała już w centrum w Myszkowa, po wyprowadzeniu się z Będusza. Jak mówiła stwierdzono, że była w sytuacji przemocowej już wcześniej, ze strony męża. Oskarżona znalazła się, jak stwierdzono, gdy MOPS się nią zajął, gdy już mieszkała w centrum, po opuszczeniu domu w Będuszu, w skrajnym stanie psychicznym i niedostatku materialnym. Wprawdzie były sygnały o nadużywaniu wcześniej alkoholu przez oskarżoną, ale świadek nigdy nie widziała jej w stanie nietrzeźwym. Jak stwierdziła świadek, oskarżona kiedy tylko mówiła o psach, które hodowała, a także o kotach, które tam mieszkały, płakała. Bardzo się ucieszyła, gdy psy zostały adoptowane. Zdaniem świadek oskarżona w sytuacji, w jakiej się znalazła, w wyniku przemocy w rodzinie, nie potrafiła sobie poradzi sama z sobą, toteż nie potrafiła sobie poradzić z pasami. Teraz pracuje, opiekuje się dziećmi, mieszkają w wynajmowanym mieszkaniu w blokach. Kobieta, oskarżona, nadal mówi o psach.

Sędzia Marek Zachariasz, prowadzący sprawę, na podstawie dotychczasowych zeznań świadków, ze wszystkich dotychczasowych rozpraw, stwierdził, że chce jeszcze uzyskać opinię specjalistów, czy oskarżona, w chwili popełnienia zarzucanego jej czynu, była poczytalna.

Następna rozprawa odbędzie się 24 stycznia.

W sierpniu ubiegłego roku działacze Fundacji „Do serca przytul psa” i pracownicy schroniska dla bezdomnych zwierząt w Zawierciu, dzięki sygnałowi sąsiadów hodowli uratowali cztery prawie zagłodzone na śmierć psy - trzy dogi kanaryjskie i suczkę rasy bulterier. Pieski były w wieku od 4 do 8 lat.

Na jednej z rozpraw zeznawały dwie działaczki fundacji, które interweniowały zabierając głodujące psy. Na pytania sędziego Marka Zachariasza w jakim stanie były zwierzęta i jak długo jeszcze byłyby w stanie jeszcze żyć stwierdziły, że mogłyby już nie przeżyć następnej doby. Jedna ze świadków powiedziała, że miała w życiu wiele interwencji w sprawie źle traktowanych zwierząt, ale ta była najbardziej dramatyczna.
Wg świadków powód zaniedbań w hodowli mógł wynikać z problemów rodzinnych oskarżonej, problemów alkoholowych. Do hodowli bowiem przez kilka lat, kiedy była prowadzona nie było zastrzeżeń. Przez około pięć miesięcy trwało doprowadzenie zagłodzonych psów do dobrego stanu zdrowie. Koszt ich rehabilitacji to około 30 tys. zł.
Wg świadków cena jednego szczeniaka tej rasy jakie były tam hodowane to 5-7 tys. zł.
Dziś cztery uratowane psiaki są już bezpieczne, wszystkie mają domy, opiekunów.
Kiedy interweniowała fundacja, dog kanaryjski ważył 28 kg (te psy ważą 75 kg). Psy były zagłodzone: Katie - bulterierka zamknięta w klatce kenelowej bez jedzenia i picia wazyła 6 kg, Monte - samiec doga kanaryjskiego (28 kg), Briana - suczka doga kanaryjskiego (32 kg) oraz Shery suczka koga Kanaryjskiego (31 kg).

Prokuratura Rejonowa w Myszkowie skierowała do Sądu Rejonowego w Myszkowie wniosek o ukaranie Małgorzaty Z. karą 1 roku pozbawienia wolności z zawieszeniem wykonania kary tytułem próby na okres 3 lat. Wnioskowała też o karę zakazu posiadania jakichkolwiek zwierząt przez 5 lat, nawiązkę w kwocie 1000 zł na cel związany z ochroną zwierząt i zapłatę kosztów postępowania. Oskarżyciele posiłkowi, organizacje obrońców zwierząt, chcą kary bezwzględnego pozbawienia wolności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto