Piąte miejsce w Mistrzostwach Polski to życiowy sukces Marcina Kuklisa. W zawodach, które odbyły się w sali widowiskowo-teatralnej w podziemiach zabytkowego kościoła na warszawskim Bemowie rywalizowało prawie 200 siłaczy i 50 siłaczek.
Mistrzostwa były jednocześnie eliminacjami do Mistrzostw Europy, które odbędą się w Szwecji.
- Moim celem było zajęcie miejsca w pierwszej dziesiątce, choć marzyłem o 5-6 pozycji. Moje marzenia się spełniły - mówi Kuklis. - Dwóch zawodników, którzy zgosili większe ode mnie ciężary miało pecha. Jednemu podczas rozgrzewki pękły dwa żebra i prawdopodobnie przebiły płuco. Drugi natomiast zasłabł i wycofał się z zawodów.
Kuklis, w przeciwieństwie do wielu innych, nie startował w specjalnej koszulce, która znacznie pozwala poprawić wyniki. Uważa, że ich stosowanie może grozić poważną kontuzją.
Myszkowianin w przysiadzie ze sztangą zaliczył 220 kg, a w wyciskaniu sztangi leżąc osiągnął rezultat 147,5 kg. W "martwym ciągu" uniósł aż 250 kg.
- Obrałem strategię taktyczną, która przyniosła mi sukces. Nie chciałem więcej dokadać na sztangę, gdyż przeszedłem dwie operacje dłoni i dźwigam tylko ośmioma palcami. W paskach na koniec zawodów zaliczyłem 300 kg, co jest moim życiowym rekordem.
Marcin Kuklis od 13 roku życia cierpi na problemy z kręgosłupem. Przeszedł już pięć operacji, ale nie zamierza zaprzestać dźwigania ciężarów.
- Jestem żywym dowodem na to, że będąc osobą niepełnosprawną można z powodzeniem rywalizować z ludźmi w pełni zdrowymi - mówi Kuklis.
Do zawodów przygotowywał się przez miesiąc w chorzowskim klubie OKS Power Kuźnik pod okiem trenera Piotra Pawlika.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?