Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozwścieczony amstaff pogryzł troje domowników

Krzysztof Suliga
Pan Krzysztof ma pogryzione całe przedramię.
Pan Krzysztof ma pogryzione całe przedramię. fot. Krzysztof Suliga.
Ojciec rodziny, jego 20-letnia córka i 26-letni syn trafili do szpitala po pogryzieniu ich przez rozwścieczonego amstaffa. Pies mieszkał z rodziną pięć lat. Do zdarzenia doszło w dzielnicy Mijaczów.

Wezwana przez żonę pana Krzysztofa policja musiała strzelać do zwierzęcia. Obezwładnił je jednak dopiero środkami usypiającymi weterynarz.

Rany są poważne, ale na szczęście zdrowiu ani życiu pokrzywdzonych nie zagraża niebezpieczeństwo. Po pozszywaniu ran w myszkowskim szpitalu cała trójka wróciła już do domu. Pan Krzysztof, który jest najbardziej poszkodowany, spędzi na zwolnieniu przynajmniej trzy tygodnie.

Policyjna wersja zdarzenia różni się od przedstawianej przez ojca rodziny.

Z policyjnej notatki wynika, że w domostwie doszło do kłótni pomiedzy dwoma mężczyznami. Kiedy jedna z domowniczek poszła do telefonu wezwać policję, została zaatakowana przez psa.

Gdy mężczyźni ruszyli jej na pomoc, agresywne zwierzę rzuciło się na nich. Jeden z przybyłych policjantów musiał postrzelić psa, żeby przestał atakować.

- Przyjechałem z pracy trochę wypity. Zobaczyłem, że pies sika na posadzoną przeze mnie roślinę, więc go klepnąłem, żeby przegonić. Skoczył na mnie i złapał za rękę. Dobrze, że nie rzucił się prosto do gardła - opowiada z kolei pan Krzysztof. - Później wpadł do domu, mocno ugryzł córkę w piętę i rzucił się na syna. Żona zdążyła zamknąć się w pokoju.

Kobieta zadzwoniła po policję, a funkcjonariusze błyskwicznie przyjechali na miejsce. Pan Krzysztof walczył z psem na podwórku.

- Kiedy policjant postrzelił psa, na chwilę uciekł w głąb posesji, ale zaraz rozwścieczony wrócił i znów mnie zaatakował. Dopiero jak go postrzelił weterynarz, padł uśpiony - opowiada.

Amstaff, jak przyznał nam się pan Krzysztof, około trzech miesięcy temu zagryzł mieszkającą z rodziną suczkę, kiedy jadła z miski. - Mówiłem synowi, że pies jest agresywny, żeby coś z nim zrobił, bo stanie się komuś krzywda, ale mnie nie słuchał - twierdzi mężczyzna.

Żona pana Krzysztofa nie chciała rozmawiać na temat zdarzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto