Niebezpieczne skrzyżowanie w Nowej Wsi. Budzi grozę i niepokój wśród kierowców
- Gdy dojeżdżam do tego miejsca bez względu z której strony jadę, to od razu trzymam nogę blisko hamulca – mówi pan Marek, który był świadkiem kilku zdarzeń, które miały miejsce na feralnym skrzyżowaniu.
- Kilkanaście dni temu kobieta w ogóle nie spojrzała się na znaki i wyjechała wprost pod koła nadjeżdżającego samochodu. Kierowca nie miał szans na uniknięcie kolizji. Samochód uderzył go w bok – opisuje całe zdarzenie nasz czytelnik.
Na pozór skrzyżowanie wydaje się być bardzo dobrze oznakowane. Zarówno od strony Żarek Letniska, jak i Nowej Wsi kierowcy mają obowiązek zatrzymać się na znaku „STOP”. Szkopuł jednak w tym, że widoczność na tym skrzyżowaniu, szczególnie jadąc od strony ulicy Słowackiego i Koziegłowskiej jest bardzo ograniczona. Wszystko przez ogrodzenia posesji i zarastający żywopłot.
- Trzeba się bardzo wysunąć, by cokolwiek zobaczyć. Niektórzy wysuwają się do tego stopnia, ze wyjeżdżają praktycznie na środek ulicy – opowiada pan Marek. - Poza tym w przypadku mgły, czy rzęsistego deszczu praktycznie w ogóle nie widać znaków. Powinny być bardziej wyeksponowane, a najlepiej gdyby były po prostu odblaskowe – tłumaczy nasz czytelnik.
Policjanci na wspomnianym skrzyżowaniu odnotowali w ostatnich tygodniach kilka zdarzeń drogowych. Często przyczyną jest brawura i niedostateczna ostrożność zachowana przez kierowców. Specyfika skrzyżowania i ograniczona widoczność też robi jednak „swoje”.
- W ostatnim czasie zanotowano w tym miejscu trzy kolizje drogowe – podkreśla oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Myszkowie, Magdalena Modrykamień. - Apelujemy do kierowców o zachowanie szczególnej ostrożności i dostosowanie się do przepisów tam panujących. Bardzo ważne, by w tym miejscu nie jeździć na pamięć. W ten sposób będziemy mogli ograniczyć chociaż skutki takich zdarzeń.
Dużą liczbę zdarzeń i kolizji drogowych w tym miejscu potwierdzają okoliczni mieszkańcy.
- Moje córki regularnie jeżdżą tą drogą i bardzo boje się o ich zdrowie – mówi jedna z mieszkanek. - Oznakowanie ulicy Słowackiego i Koziegłowskiej jest fatalne. Co chwilę dochodzi tutaj do kolizji. Gdy zapadnie mgła lub pada deszcz, to znaków w ogóle nie widać. Jeden z sąsiadów co kilka dni musi także remontować swoje ogrodzenie, bo jest zniszczone przez samochody.
Wielu kierowców z duszą na ramieniu przejeżdża przez feralne miejsce. Być może warto zmienić choć umiejscowienie znaków, które faktycznie przy trudnych warunkach pogodowych są niewidoczne i zamiast pomagać kierowcom pokonać bezpiecznie skrzyżowanie, to niekiedy mogą wprawić w zakłopotanie, szczególnie, że podobno... niektóre nawigacje nie uwzględniają znaku “STOP” w tym miejscu. Czy musi dojść do tragedii?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?