Myszkowski Vistalex zwolnił połowę załogi. Spółkę dopadł kryzys

Zwolnienia grupowe objęły około połowy pracowników z liczącej prawie 200 osób załogi. Nie wiadomo, czy zakład uda się ocalić.

Kilka lat temu wrocławski Vistal kupił podczas licytacji od syndyka masy upadłościowej MyszkowskiejFabryki NaczyńEmaliowanych, hale po lewej stronie przy wjeździe do Myfany.
Vistal a obecnie już Vistalex położył nawet na drodze asfalt. Spółka zainwestowała w zakład dużo pieniędzy. Początkowo koniunktura na stal była bardzo dobra. Z biegiem czasu zaczęły się jednak problemy. Jedną z przyczyn była dostawa stali do budowy autostrad.

– Nasze problemy wynikają z bardzo złożonego procesu, między innymi zatorów płatniczych za elementy dostarczone do budowy autostrad – mówi Wiktor Wieczorkiewicz, prezes Vistaleksu.

Rozstrzygnięcia co do przyszłości zakładu powinny zapaść w ciągu dwóch miesięcy. – Negocjujemy z bankami i od ich postawy będzie bardzo dużo zależało – twierdzi Wieczorkiewicz. – Musimy też poszukać inwestora zewnętrznego. Wchwili obecnej wszystko jest bardzo niepewne.

Vistalex to zakład produkcyjny. Cięte są w nim blachy na wymiar, wykonywane zbrojenia, konstrukcje stalowe.

– Postaramy się w miarę posiadanych środków i możliwości prawnych pomóc firmie – twierdzi Marek Węgrzynowicz, dyrektor PowiatowegoUrzędu Pracy w Myszkowie. – Teraz zakład jest w dołku, ale to nie oznacza, że za 2-3 miesiące nie może się odbić.