Oficer dyżurny myszkowskiej komendy otrzymał wczoraj telefoniczną informację od kobiety, która chce popełnić samobójstwo i idzie pod pociąg. Dyżurny powiadomił o wszystkim policyjne patrole i sam skontaktował się telefonicznie z "desperatką".
W trakcie rozmowy kobieta oświadczyła, że siedzi na peronie stacji Myszków-Nowa Wieś i zamierza rzucić się pod nadjeżdżający pociąg. W to miejsce pojechały patrole policji, ale nikogo tam nie zastali. Wówczas rozpoczęto poszukiwania za kobietą. Okazało się, że jest to mieszkanka Myszkowa, która wyszła ze swoim partnerem z domu i od kilku dni nie wróciła. Stróże prawa podjęli czynności, w ramach których ustalili, że para aktualnie może przebywać w kościele w Zawierciu.
Ich podejrzenia okazały się trafne. Tam w pobliżu świątyni napotkali parę. Oboje tłumaczyli policjantom, że historia z samobójstwem na torach kolejowych była zmyślona, gdyż nie mieli dokąd pójść i mieli nadzieję, że trafią do szpitala. Teraz oboje odpowiedzą za zgłoszenie bezzasadnej interwencji za co grozi grzywna nawet do 5 tys. zł. Oprócz tego mogą ponieść koszty związane z działaniami wszystkich służb.
Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?