MKS Myszków. Czy klub przetrwa? Decydują się jego losy

Do rezygnacji ma dojść podczas walnego zebrania 30 listopada. W ubiegły piątek odbyło się w klubie spotkanie zarządu z radnymi miejskimi – Jackiem Tryndą i Dariuszem Muszczakiem. Dyskusja była momentami bardzo burzliwa.

Jaki jest najpopularniejszy klub wśród mieszkańców powiatu myszkowskiego? [PLEBISCYT]

Prezes klubu Ireneusz Pieczara podał przyczyny, których powodem jest rezygnacja zarządu. Jego zdaniem przy planowanej dotacji na przyszły rok na myszkowskie stowarzyszenia nie ma szans na utrzymanie w rozgrywkach klasy okręgowej pierwszej drużyny MKS-u.

Pieczara krótko podsumował minioną rundę z niechlubnym bilansem 11 porażek z rzędu. Podkreślił zarazem, że 90 procent kadry stanowią juniorzy.
– Nie mam pretensji do zawodników ani trenerów, bo zdaję sobie sprawę w jaki sposób zespół został sklecony – powiedział prezes.

Stwierdził, że koszt utrzymania pierwszej drużyny wraz z pięcioma zespołami młodzieżowymi to koszt 120-150 tys. zł. Jeżeli to minimum nie zostanie zagwarantowane z budżetu gminy, to nawet przy wysiłkach zarządu klubu, nie będzie on w stanie zamknąć budżetu. A za tę rundę jest już do zapłacenia 20 tys. zł, których w budżecie klubu obecnie nie ma. W prowizorium budżetowym Myszkowa na przyszły rok znalazła się natomiast kwota 150 tys. zł na pięć głównych stowarzyszeń.

- Jeżeli dostaniemy z tego połowę, to będzie dobrze. Przy takiej dotacji nie mamy jednak szans na funkcjonowanie – twierdzi prezes. – Potencjalni sponsorzy nie angażują się w finansowanie klubu mówiąc, że jeżeli miasto nie pomaga, to oni też nie widza takiej potrzeby.

WSZYSTKO O PIŁCE NOŻNEJ W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM!

Padły zarzuty, że zamiast dawać 500 tys. zł na SANiKO, można było 200 tys. zł przeznaczyć na klub i zostałaby utrzymana III liga. Tyle tylko, że ta jednorazowa dotacja niewiele na dłuższą metę by pomogła, bo klub mógłby teraz liczyć z miasta na znacznie mniejsze pieniądze, a raczej trudno w Myszkowie myśleć o sponsorze czy sponsorach, którzy udźwignęliby udział drużyny w trzecioligowych rozgrywkach.

Zdzisław Zgrzeblak zaapelował, by radni przekonali burmistrza do przeznaczenia trochę większej kwoty na klub. – Przecież za te 20 czy 40 tysięcy więcej można by już utrzymać klub z pierwszą drużyną – przekonywał Zgrzeblak. – Rozumiemy sytuację i to co się dzieje w kraju i Myszkowie, ale likwidacja klubu to rzecz nie do przyjęcia.

Lucjan Przewieźlik podkreślał, że w Myszkowie nie ma obecnie klimatu nie tylko do uprawiania piłki nożnej, ale i w ogóle dla sportu. W odniesieniu do piłki nożnej wyjaśnił, że klimat rozumie jako współpracę kibiców, klubu, sponsorów i władz miasta. U nas nie ma natomiast kibiców, a sponsorzy nie są zainteresowani klubem, bo nie mają drugiej strony do rozmów czyli miasta. Nadmienił, że MTS AS też ledwie zipie, podobnie jak i LKS Myszków. Z drugiej strony okazało się, że burmistrz jednak rozmawia z potencjalnymi sponsorami jak Kaufland czy Netto i być może przyniesie to jakieś efekty, więc tego typu wypowiedzi nie muszą być do końca wiarygodne.

Ireneusz Pieczara wspomniał także o tajnym zebraniu, które odbyło się w Miejskim Domu Kultury. Pojawili się na nim ludzie, którzy mieliby przejąć władzę w klubie. Oprócz wiceprezesa MKS-u Tadeusza Bartnika, nikt z zarządu klubu nie został na nie zaproszony.

Do zarządu wpłynęły później dwa wnioski o przyjęcie osób w poczet członków klubu. Pozytywnie rozpatrzono deklarację Grzegorza Szulca, negatywnie zaś byłego kierownika klubu Jacka Adamiaka. Z naszych informacji wynika, że jeszcze przed walnym do zarządu ma wpłynąć kolejnych kilkanaście wniosków o wpisanie następnych osób na listę członków MKS Myszków. Czy są jacyś ludzie w Myszkowie z pomysłami, którzy mogą przejąć kierownictwo w klubie, okaże się już 30 listopada. Jest jeszcze kwestia wpisania nowych osób na członków. Czy stary zarząd będzie chciał to zrobić?

* CZYTAJ KONIECZNIE:

NAJBOGATSI I NAJBIEDNIEJSI POSŁOWIE Z WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO - ZOBACZ KONIECZNIE
TOP 14 poszukiwanych przestępców w woj. śląskim ZOBACZ ICH TWARZE