Miłosz Wodecki z LKS Myszków po raz kolejny nie dał szans rywalom

Miłosz Wodecki z LKS Myszków walczył w wadze superciężkiej (+91 kg), a jego pojedynek z Servutem okazał się zdaniem obserwatorów (w tym m.in. Wojciecha Bartnika, brązowego medalisty Igrzysk Olimpijskich), najciekawszym spośród wszystkich walk, jakie zobaczyli kibice w Kętrzynie.

Na początku inicjatywę przejął Łotysz, który ustępował Wodeckiemu warunkami fizycznymi. Rywal, uczestnik mistrzostw świata był krępy i dużo niższy od naszego zawodnika. Mimo to bokser z Mysłowa kilkukrotnie przekonał się o sile ciosu rywala, sprawiając między linami wrażenie bardzo pogubionego. Sędziowie wyraźnie wypunktowali przewagę Łotysza w pierwszej odsłonie.

Aktualny mistrz Polski juniorów przebudził się w drugiej rundzie. Długie ciosy proste zaczęły przynosić efekty i Wodecki konsekwentnie zdobywał kolejne punkty, a pod koniec rundy po prawym prostym kontrującym posłał Servuta na deski.
Łotysz został dopuszczony do dalszej walki, ale runda zdecydowanie padła łupem naszego reprezentanta. W rezultacie mieliśmy remis 1:1 i o wszystkim miało rozstrzygać trzecie starcie. Najpierw zaatakował Servut, ale z biegiem czasu do głosu zaczął dochodzić Wodecki. W końcówce rundy obaj rzucili na szalę wszystkie możliwości i mieliśmy prawdziwą wymianę ciosów.

Bardzo zacięta runda przysporzyła sędziom nie lada problemów w ocenie. Ostatecznie dwóch z trzech arbitrów zwycięstwo przyznało Polakowi w stosunku 29:28. Jeden orzekł natomiast wygraną Servuta w stosunku 28:29. Cały mecz zakończył się zwycięstwem naszej reprezentacji 7:3.

To kolejny sukces na bokserskim ringu zawodnika LKS Myszków. Wodecki niedawno zdobył tytuł mistrza Polski juniorów i buduje coraz większą markę. Wodecki konsekwentnie pnie się w bokserskiej hierarchi. Jeśli młody pięściarz nadal będzie się tak rozwijał, to czeka go znakomita kariera.