Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mateusz Starostka w Szkocji czuje się wspaniale i zamierza tam studiować

Krzysztof Suliga
Mateusz Starostka na tle zamku w Edynburgu.
Mateusz Starostka na tle zamku w Edynburgu.
Mateusz Starostka od półtora roku uczy się w prywatnej szkole w Szkocji. W tym roku zda maturę i będzie tam studiował. Kiedy chodził do pierwszej klasy LO w Myszkowie, dowiedział się, że można się starać o stypendium ...

Mateusz Starostka od półtora roku uczy się w prywatnej szkole w Szkocji. W tym roku zda maturę i będzie tam studiował.

Kiedy chodził do pierwszej klasy LO w Myszkowie, dowiedział się, że można się starać o stypendium HMC, czyli prywatnych szkół w Wielkiej Brytanii. Co roku dyrekcja tej organizacji funduje kilka stypendiów w Polsce, w Czechach i innych krajach Europy środkowej oraz wschodniej. Trzeba było wypełnić różne formularze, uzyskać pozytywną opinię nauczycieli.

W pierwszym etapie wyłoniono kilkadziesiąt osób z całej Polski. Podczas drugiego odbyła się rozmowa kwalifikacyjna, którą przeprowadzili z kandydatami Brytyjczycy. Oni wyłonili siedem osób z Polski, które otrzymały stypendium; każda do innej szkoły.

Pojechał na roczne stypendium, ale później otrzymał za dobre wyniki od szkoły kolejne, by mógł zdać wszystkie egzaminy i dostać się na studia. Tam z jednego przedmiotu jest sześć matur, które są rozłożone w czasie. Z biologii, chemii i fizyki zdał już po trzy matury, w tym również praktyczne. Kolejne czekają go jeszcze w styczniu i czerwcu. Uczeń może decydować, ile chce matur zdawać wcześniej.

Z Myszkowa stypendium otrzymał jeszcze Bartek Sobczyk, który trafił Birmingham.

- W Wielkiej Brytanii 80 procent szkół jest prywatnych. Tam zajęcia wyglądają zupełnie inaczej niż u nas. Wybieram tam cztery przedmioty, które mnie interesują i mam z nich po osiem godzin tygodniowo. Zdecydowałem się na: biologię, chemię, fizykę i matematykę, ponieważ interesuje mnie medycyna. Dochodzą do tego zajęcia praktyczne. Z biologii są zajęcia w laboratorium.

Kolejna różnica pomiędzy brytyjską a polską edukacją jest taka, że duży nacisk kładzie się tam na sport. Przynajmniej trzy razy w tygodniu ćwiczy się po półtorej godziny jakąś dyscyplinę.

- Ja wybrałem pływanie, a moi koledzy np. hokej na trawie czy rugby. Jest bardzo duża dowolność - mówi Mateusz. - Oprócz tego mamy popołudniu zajęcia dowolne. Są one oczywiście darmowe, prowadzone przez nauczycieli. Może być to np. garncarstwo, golf, strzelectwo, łucznictwo. Bardzo duży nacisk kładziony jest także na kulturę: muzykę, teatr, sztuki plastyczne. W szkole jest teatr i wielu uczniów bierze udział w spektaklach. Cała szkoła jest podzielona na pięć domów, które rywalizują z sobą w konkurencjach sportowych czy kulturalnych. W Polsce jest bardzo duży nacisk na wiedzę encyklopedyczną, trzeba wkuwać. Na Wyspach Brytyjskich uczą się teorii, a później idą do laboratorium i udowadniają, że to prawda. Materiał kończy się około miesiąca przed egzaminem i jest dużo czasu na powtórki.

W szkole Starostki 70 proc. stanowią Brytyjczycy, a resztę: Chińczycy, Niemcy, Hiszpanie, Amerykanie, Brazylijczycy i inni. Wielu Brytyjczyków kończy naukę w wieku 16 lat, bo dotąd jest obowiązek uczenia się. Później idą do pracy. Niektórzy decydują się pozostać w szkole dwa lata dłużej i zdają pełną maturę a następnie na studia.

Zdecydowanie nie lubią przedmiotów ścisłych. W mojej grupie jest kilku Chińczyków i Brytyjek. Więcej dziewcząt decyduje się na medycynę, dlatego muszą wybrać obowiązkowo chemię. W mojej klasie, gdzie są trzy grupy chemiczne nie ma żadnego chłopaka z Wielkiej Brytanii. Wolą przedmioty humanistyczne - literaturę, biznes, ekonomię. Niektórzy mają wielkie mniemanie o sobie, uważając, że żyją w kraju, który nadal ma kolonie, ale to się raczej rzadko zdarza. Wielka Brytania ma bardzo silną tożsamość narodową. Jeżeli jej obywatele wyjeżdżają za granicę, nie mówią na przykład, że jadą do Francji, tylko do Europy. Tak samo Szkoci lubią się izolować od Anglików. Nienawidzą kiedy mówi się królowa angielska, zamiast brytyjska - wyjaśnia Starostka.

Na Wyspach Brytyjskich od lat studiują ludzie z całego świata. Obcokrajowcy nie są więc dla nich niczym nowym. To co dziwi, to akceptacja faktu, że wielu obcokrajowców nie zna dobrze języka. Nie ma sytuacji, że miejscowi się z nich naśmiewają. Ogólnie jest bardzo sympatycznie. Każdy ma swój punkt widzenia na różne sprawy, ale nie ma żadnych spięć między narodami. Jego zdaniem Edynburg to wspaniałe miejsce. Najbardziej można go przyrównać do Krakowa. Jest tam bardzo dużo Polaków.

- Bardzo mi się w Edynburgu podoba i tam chciałbym studiować. Szkoci ułatwiają wiele rzeczy. Głównym problemem rządu jest ujemny przyrost naturalny. Dają więc różnego typu dotacje, ułatwiają zameldowanie, a Polakom zdobycie pracy. Dlatego Szkocja jest tak popularna. Funkcjonuje tam organizacja SAS, która funduje na uczelniach czesne. W Anglii trzeba by wziąć kredyt studencki i później go spłacać, a w Szkocji nie płacimy w ogóle - twierdzi Mateusz. - Nie wiem czy po studiach zostanę w Szkocji. Wszystko będzie zależeć od sytuacji, od specjalizacji.

Składanie wniosków na studia odbywa się w Wielkiej Brytanii wyłącznie przez Internet. Wszystkie osoby chcące zdawać na medycynę, Oxford czy Cambridge musiały złożyć wszystkie dokumenty do 15 października. Procesy aplikacyjne kończą się 15 stycznia. Starostka złożył papiery na psychologię. Można wybrać sześć uczelni, w tym cztery medyczne. Wybrał trzy medyczne: w Glasgow, Edynburgu i St. Andrews i - także na nich - psychologię.

Ma sporo wolnego czasu. Rok szkolny składa się z trzech semestrów. Są miesięczne przerwy - bożonarodzeniowa i wielkanocna oraz dwumiesięczne wakacje. Do tego w połowie semestrów są 7-10 dniowe przerwy. Wtedy wraca do Polski tanimi liniami lotniczymi. Wychodzi taniej, niż gdyby został w Szkocji. Praktycznie co półtora miesiąca jest w domu.

- W Edynburgu widać coraz więcej Polaków. Są tam polskie sklepy i tworzy się nawet pomału, z tego co wiem, jakby polska dzielnica. Polacy są bardzo dobrze odbierani. Często są to kierowcy autobusów, taksówkarze, nianie - opowiada Starostka. - Mam tam naprawdę fajnych przyjaciół i nauczycieli. Nie było momentu, bym wpadł w depresję, ale zawsze tęskni się trochę za krajem.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto