Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mało znane fakty z życiorysu myszkowianina Jana Kułakowskiego

Krzysztof Suliga
Kim był właściwie Jan Kułakowski? Większość ludzi zna go jedynie jako pierwszego negocjatora w sprawie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Ale to tylko część jego działalności, z późniejszego okresu życia.

Ojciec Jana Kułakowskiego, który ożenił się z Belgijką zginął w pierwszych dniach wojny na warszawskim Żoliborzu. Jan zamieszkał po tym z matką i siostrą Krysią na Mokotowie. Jako piętnastolatek walczył w Powstaniu Warszawskim. Podczas nalotu bomba trafiła w dom, w którym mieszkali. Siostra zginęła, a ciężko ranną matkę udało mu się wyciągnąć ze zgliszczy. Przewiózł ją do Krakowa. Matka przeżyła, ale długo leczyła rany. Po zakończeniu wojny rządy państw Europy Zachodniej, widząc tworzenie się na terenach Polski strefy sowieckiej, zaczęły wywozić swoich obywateli do ojczyzny. W ten sposób Jan wraz z matką trafił do Belgii. Tam został członkiem Sekretariatu Generalnego Międzynarodowej Konferencji Chrześcijańskich Związków Zawodowych. Od 1974 r. do 1988 r. był szefem Światowej Konfederacji Pracy i jako ta postać jest bardzo znany w świecie do dziś. Był także bardzo znanym działaczem w organizacjach katolickich i polonijnych. W 1963 r. przy okazji działalności w organizacjach katolickich poznał Tadeusza Mazowieckiego. Podczas rewolucji Goździkowej w Portugalii Kułakowski przemawiał jako sekretarz generalny Światowej Konfederacji Pracy.

– Kiedy wrócił do domu powiedział, że zrobiło to na min wrażenie, bo przemawiał przed milionem osób – wspomina Zofia Kułakowska, żona Jana.

– W wielu krajach, zwłaszcza Ameryki Łacińskiej i Afryki, w których związki zawodowe były silne, działacze związkowi byli często więzieni przez reżimy autorytarne czy też totalitarne. Rolą Jana Kułakowskiego, jako sekretarza generalnego, było właśnie uwalnianie więźniów . Często w tym celu udawał się do różnych krajów i pertraktował z rządami – mówi Tadeusz Mazowiecki.

Kułakowski jeździł w bardzo niebezpieczne rejony, gdzie rządziły hunty, dyktatorzy. Nigdy nie było pewności, czy stamtąd wróci.

– Jechał, by wyciągać z cel ludzi, którzy siedzieli w nich przez lata, byli torturowani – dodaje Mazowiecki. Zofia Kułakowska przypomina dwa bardzo trudne w realizacji uwolnienia – jedno miało miejsce w Wietnamie, drugie w Chile.

– W 1963 r. będąc redaktorem czasopisma „Znak” zostałem zaproszony do Brukseli. Janek, którego jeszcze nie znałem, znalazł mnie w hotelu. Widząc, że jestem zmęczony zaproponował mi szklankę whisky. To był napój, który wypiłem po raz pierwszy. I odtąd go bardzo lubię – wspomina Tadeusz Mazowiecki.

– Mąż wyjeżdżał 3-4 razy w roku na około sześć tygodni. Kiedy wracał mówił, że jedyne co go interesuje, to iść spać i zjeść ryżu – opowiada Zofia Kułakowska.

Kochał kraje rozwijające się, szczególnie Afrykę. W domu jest mas pamiątek z podróży, a każda z nich wiąże się z jakąś historią. Z Polską cały czas utrzymywał kontakt, aczkolwiek z przyjazdem do ojczyzny miał w czasach socjalizmu duże problemy. Wielokrotnie odmawiano mu wizy. Kiedy Tadeusz Mazowiecki został premierem, mianował go ambasadorem Polski przy Unii Europejskiej.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto