Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirus w Polsce. "Są procedury, brakuje tylko lekarzy zakaźników" - mówi dr Beata Puzanowska, specjalista chorób zakaźnych

Redakcja
Dr n. med Beata Puzanowska - lekarz chorób wewnętrznych, specjalista chorób zakaźnych, kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Megrez w Tychach
Dr n. med Beata Puzanowska - lekarz chorób wewnętrznych, specjalista chorób zakaźnych, kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Megrez w Tychach Grzegorz Bargieła
Wszystkie procedury zostały wdrożone i sprawdzone. Zamówiliśmy dodatkowe środki ochrony osobistej i środki czystości. Jedyne czego nie mamy, to nie mamy zakaźników. W ciągu kilku dni czy tygodnia nie rozmnożą nam się specjaliści chorób zakaźnych. To deficytowa specjalizacja - zauważa w rozmowie z DZ dr n. med Beata Puzanowska, lekarz chorób wewnętrznych, specjalista chorób zakaźnych i kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Megrez w Tychach. I apeluje: Mam prośbę, aby nie zgłaszały się bezpośrednio do nas osoby z błahymi dolegliwościami jak katar czy ból głowy.

Dziś minister zdrowia Łukasz Szumowski potwierdził to, czego chyba wszyscy się prędzej czy później spodziewaliśmy - pierwszy w Polsce przypadek zakażenia koronawirusem. Co to zmienia dla służby zdrowia i dla nas, obywateli?
Dr n. med Beata Puzanowska: Dla mnie to potwierdzenie mojej koncepcji, że jeśli nie bada się choroby na danym terenie, to nie oznacza to, że ona tu nie występuje wcale. Nie wiemy, czy tych zachorowań nie było w Polsce już wcześniej. Być może traktowaliśmy je jako zwykłą grypę czy przeziębienie. Dopiero zaczęliśmy badać pacjentów pod kątem koronawirusa i za kilka miesięcy, jak już zostanie przebadane szerokie spektrum osób, być może odkryjemy zachorowania u ludzi, którzy nigdy z kraju nie wyjeżdżali i nie mieli bezpośredniego kontaktu z ludźmi z regionu dotkniętego epidemią.

Czy jesteśmy zatem przygotowani na przyjmowanie większej liczby pacjentów? Jak te przygotowania wyglądają na Oddziale Obserwacyjno-Zakaźnym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Megrez w Tychach?
BP: My już jesteśmy w pełni zmobilizowani. Na naszym oddziale nie ma już pacjentów z innymi jednostkami chorobowymi poza infekcjami wirusowymi, które wymagają hospitalizacji. Mamy przypadki podejrzane o zachorowania na grypę. Wszyscy inni pacjenci zostali przemieszczeni, aby nie narażać nikogo na potencjalne zakażenie. Wszystkie procedury zostały wdrożone i sprawdzone. Zamówiliśmy dodatkowe środki ochrony osobistej i środki czystości. Jedyne czego nie mamy, to nie mamy zakaźników. W ciągu kilku dni czy tygodnia nie rozmnożą nam się specjaliści chorób zakaźnych. Jest to niestety specjalizacja deficytowa. Bardzo mało osób szkoli się w tym kierunku. Stąd prośba, aby nie zgłaszały się bezpośrednio do nas osoby z błahymi dolegliwościami jak katar czy ból głowy. Niestety takich pacjentów mieliśmy w ubiegłym tygodniu sporo. Te osoby "konsumują" niepotrzebnie czas lekarzy. Lekarzy jest mało, pomimo że wszyscy pracują i odwołani zostali z urlopów.

Kto zatem powinien zgłaszać się do szpitala z oddziałem zakaźnym?
BP: Pamiętajmy, żeby zachować zdrowy rozsądek. W celu uzyskania jedynie porady czy decyzji należy kontaktować się z lekarzem telefonicznie. Nie zgłaszać się bezpośrednio z każdą sprawą. Jeśli ktoś nie ma zakażenia, a wejdzie na korytarz szpitala i do pomieszczeń, gdzie są osoby potencjalnie zakażone, sam się naraża. Od razu do szpitala mogą zgłaszać się pacjenci z niepokojącymi objawami – jak duszność, wysoka gorączka, znaczne osłabienie czy odwodnienie. Skontaktować się z nami bądź sanepidem powinny także osoby, które wróciły z rejonu zagrożonego koronawirusem. Taka osoba wymaga izolacji, ale może być ona przeprowadzona w warunkach domowych. Takie osoby, jeśli nie mają objawów zakażenia, również nie powinny trafiać od razu tam, gdzie istnieje potencjalne zagrożenie dla nich. Szpital bowiem też jest miejscem, gdzie dochodzi do przenoszenia zakażeń.

Co dzisiejsze słowa ministra powinny oznaczać dla obywateli? Jak w takiej sytuacji mamy zachować ostrożność?
BP: Przede wszystkim osoby z mniej lub bardziej dotkliwymi infekcjami górnych dróg oddechowych powinny zwłaszcza teraz zostać w domach. Nie wychodzić do sklepu, nie chodzić do pracy, nie brać udziału w spotkaniach towarzyskich i zgromadzeniach. W ten sposób ograniczamy szerzenie się wszystkich chorób przenoszonych drogą kropelkową.

Ostatnio mówi się, że takim potencjalnie niebezpiecznym miejscem mogą być też kościoły - w końcu podajemy sobie tam dłonie, żegnamy się święconą wodą, bierzemy do ust bezpośrednio z ręki księdza hostię...
BP: To jest jak najbardziej miejsce, w którym należałoby również zachować wzmożoną ostrożność. Ja jestem w ogóle przeciwnikiem wkładania rąk do takich zbiorników wody jakie są w kościołach. Woda tam jest często nie wymieniana, wyparowuje, jest dolewana. Zanurzając w wodzie palce zostawiamy florę przejściową, namnażają się w niej wszelkie patogeny. Takie samo ryzyko jest podczas podawania sobie rąk. Jeśli osoby są zdrowe i dbają o higienę, ryzyko oczywiście jest mniejsze. Dlatego w ogóle w przypadku wszystkich wirusów bardzo ważną sprawą jest nawyk mycia rąk. Zaraz po powrocie do domu, powinna to być pierwsza czynność, którą powinniśmy wykonać. Dobrze, aby użyty został również dodatkowo środek dezynfekcyjny.

DZ: Czym się różni koronawirus od grypy?
BP: Wirus korona jest wirusem z grupy RNA, który ma lipidową otoczkę. Przenosi się tą samą drogą i ma te same objawy jak grypa, dlatego zróżnicowanie ich jest bardzo trudne. Jedyny kryterium, które spełnia pacjent z podejrzeniem zachorowania to kontakt z osobą, u której potwierdziło się zakażenie. Musi mieć tutaj miejsce czynnik epidemiologiczny, czyli pochodzenie danego wirusa w danym miejscu. W dochodzeniu epidemiologicznym zawsze uwzględniamy łańcuch epidemiczny, czyli kto z kim miał kontakt i czy ktoś chorował. W ten sposób jesteśmy w stanie oszacować ryzyko.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto