Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kopalnie w wielkim kryzysie, a górnicy sfrustrowani niepewnością. Strajk wydaje się kwestią czasu

Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
Narasta frustracja górników. Strajk wisi w powietrzu
Narasta frustracja górników. Strajk wisi w powietrzu Arek Biernat
Koronawirus paraliżujący wydobycie w śląskich kopalniach, miliony ton węgla zalegające na zwałach, branża w potężnym kryzysie, brak konkretnego planu na przyszłość dla górnictwa - narasta frustracja wśród górników. Strajk wydaje się kwestią czasu.

Branża w zapaści

Sytuacja w górnictwie jest napięta. Jeszcze przed pandemią branża zmagała się z olbrzymimi kłopotami, zwłaszcza jeśli chodzi o Polską Grupę Górniczą, gdzie miliony ton węgla zalegają na zwałach. To największa spółka wydobywająca węgiel w Europie. Zatrudnia około 41 tysięcy osób.

Najpierw był koronawirus i gwałtowny wzrost zakażeń. Tymczasowo od 27 kwietnia węgiel nie jest wydobywany w trzech kopalniach PGG Jankowice, Murcki-Staszic i Sośnica. W międzyczasie z powodu kryzysu konieczne było ograniczenie wydobycia, skrócenie tygodnia pracy z 5 do 4 dni i obniżka wypłat o 20 proc. Po długich negocjacjach zarząd PGG doszedł do porozumienia ze związkami zawodowymi, ale podpisano je tylko na maj. Trzy miesiące ograniczeń miały przynieść spółce ok. 700 mln zł i pozwolić przetrwać (m.in. korzystając z tarczy antykryzysowej).

Czerwiec i lipiec stoi jednak pod znakiem zapytania. Związki zawodowe są gotowe podpisać porozumienie, ale tylko pod warunkiem otrzymania planu funkcjonowania PGG do końca roku. Wcześniej domagali się planu naprawczego, ale zarząd stoi na stanowisku, że w obecnych warunkach trudno taki przygotować. Wciąż nie wiadomo jak długo potrwa kryzys i jakie przyniesie skutki.

Od wspomnianego planu związkowcy uzależniają porozumienie z PGG. Obawiają się, że przez trzy miesiące górnicy podejmą trud wyrzeczeń w postaci mniejszych wypłat o 20 proc., a później i tak usłyszą, że konieczne będą zwolnienia i zamykanie kopalni. Zwłaszcza, że PGG ustami prezesa Tomasza Rogali mówi o utrzymani jak największej ilości miejsc pracy (a nie wszystkich). Tak czy siak, trzy miesiące bez pakietu osłonowego i zaciskania pasa w PGG oznacza upadłość.

Branża górnicza ma żal do wicepremiera Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych. Mimo zapowiedzi (od lutego), wciąż nie doszło do poważnych rozmów na temat przyszłości PGG i całej branży górniczej. Część planów miała być znana zaraz po Wielkanocy. Zapowiadało to Ministerstwo Aktywów Państwowych w odpowiedzi na spekulacje prasowe odnoszące się do zamykania kopalni. W kwietniu TOK FM podał, że do wygaszenia jest Pokój w Rudzie Śląskiej i Wujek w Katowicach, a ROW ma trafić do Polskiej Grupy Energetycznej. Wówczas informowano, że "żadne decyzje nie zapadły". Oficjalnie, przyczyną jest koronawirus.

Sprawy nie ułatwia fakt, że od czasu odwołania ministra Adama Gawędy, w MAP nie było osoby wysokiej rangą (np. podsekretarza) odpowiedzialnej za górnictwo. Teoretycznie obowiązki wziął na siebie wicepremier Jacek Sasin, ale nie jest tajemnicą to, że bardziej od sytuacji w kopalniach zajmowała go sprawa przepchnięcia wyborów korespondencyjnych, co ostatecznie i tak okazało się niewypałem.

Kilka dni temu pełnomocnikiem do spraw górnictwa został Jonasz Drabek. To dyrektor Departamentu Górnictwa w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Jest to osoba w jakimś stopniu znająca branżę, ale środowisko górnicze z dystansem podchodzi do tej nominacji. Nie brak głosów, że to tylko pozorowany ruch, na wypadek pogłębienia się problemów i konieczności zdymisjonowania kogoś w przyszłości za fatalną sytuację w górnictwie, bo trudno żeby winą obarczyć za to ważnego polityka PiS - wicepremiera Sasina. To byłby za duży cios wizerunkowy dla partii rządzącej.

Największym problemem wydaje się brak pomysłu na funkcjonowanie branży górniczej. To zarzut pojawiający się od lat, niezależnie od rządu. Można usłyszeć, że przez lata pacjentowi (PGG) podawano kroplówkę zamiast wykonać operację". I trudno się takim porównaniom dziwić. Jest ciągła niepewność.

Na frustrację składa się też sprawa związana z koronawirusem i wypowiedzi ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego w stylu "Gdyby nie ogniska zakażeń wśród górników w kopalniach...". O ile intencja wypowiedzi była zapewne inna, to jej ujęcie w takiej formie trudno zrozumieć na Śląsku. Zdaniem wielu to kolejny przykład podejścia do tego regionu. Odebrano to tak, że górnik to człowiek innej kategorii. Tego typu sformułowania to tylko woda na młyn lejącego się hejtu w internecie na Śląsk, górników i ich rodziny. To tylko pogłębia stygmatyzację.

Boją się o miejsca pracy

Frustracja wśród górników narasta. Obawiają się, że pod pretekstem koronawirusa zamykane będą kopalnie, a wielu z nich straci pracę. Pandemią można tłumaczyć wiele trudnych decyzji. W internecie nie brakuje nawoływań do strajku. Część zamierza się dołączyć w weekend do protestu przedsiębiorców w Warszawie.

- Panowie i Panie teraz jest ostatni moment kiedy możemy pokazać swoje niezadowolenie. Przedsiębiorcy już tam są. Musimy się zjednoczyć ponad podziałami.Wiem, ze rożne podejście macie do „przedsiębiorców” tak jak oni do górników, ale już niebawem możecie szukać u nich pracy. Nie pozwólmy, aby zniszczono cała gospodarkę pod pretekstem walki z wirusem - informuje Brać Górnicza.

Profil na Facebooku obserwuje 16 tys. internautów Pod postem rozgorzała dyskusja. Głosy są podzielone, ale niewykluczone, że jakaś część górników zdecyduje się na wyjazd. Rozmachu nie należy się spodziewać. Związki zawodowe przy kopalniach odcinają się od akcji.

Strajk tak, ale jeszcze nie teraz

Związki zawodowe oficjalnie przyznają, że nie mają nic wspólnego z planowanym udziałem części górników w weekendowym proteście w Warszawie. To nie oznacza, że nie ma widma strajku. Sierpień "80 otwarcie krytykuje rząd Prawa i Sprawiedliwości.

- Górnicy się poświęcili, oddali część swoich pensji. A co dał od siebie branży rząd Morawieckiego? Rząd „posła ze Śląska” ani myśli ratować kopalnie. Prędzej je pozamyka. W rządzie Mateusza Morawieckiego nie ma jednego inteligentnego i wartościowego człowieka, który na poważnie zająłby się górnictwem i energetyką. Jest za to cała armia miernych, ale wiernych i na synekury pazernych. O tak, to politykom (niezależnie od opcji) zawsze dobrze wychodziło. Poobsadzać wszystko swoimi ludźmi, niech dorwą się do tętnic i wysysają krew - czytamy w piśmie związkowców.

W Sierpniu '80 nie mają wątpliwości, że działania rządu (właściwie ich brak) doprowadzi do zamykania kopalni i zwolnień. Mają też żal do prezydenta Andrzeja Dudy milczącego w sprawie.

- Czas zabawy się skończył. Musicie wiedzieć, że walczyć będziemy o każdą kopalnię i o miejsca pracy w nich. O przyszłość górnictwa i polskiego węgla spalanego w polskich elektrowniach, dających polską energię. A także o godziwe wynagrodzenia, byt dla naszych rodzin i szacunek do naszego zawodu, który dziś z waszej winy jest tak bardzo pomiatany.

Nie można mieć wątpliwości, że to nic innego jak szykowanie gruntu. Strajk wisi w powietrzu. Pytanie tylko -kiedy do niego dojdzie?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto