Greg Hancock w ubiegłym roku zawiesił karierę z powodu poważnej choroby swojej żony. Chciał być przy niej w Stanach Zjednoczonych, a to uniemożliwiało mu rywalizację w Europie, gdzie odbywają się najważniejsze zawody. Teraz zdecydował się ostatecznie zakończyć karierę, o czym spekulowano już w żużlowym środowisku przez kilka ostatnich tygodni, kiedy okazało się, że Hancock zaczął sprzedawać motocykle.
- Przez ostatnich 12 miesięcy mojej nieobecności w żużlu miałem wiele czasu na refleksję nad moją niesamowitą karierą. Ścigałem się na najwyższym poziomie, zdobyłem cztery mistrzostwa świata, odniosłem sukcesy w rywalizacji parowej i drużynowej - mówi Greg Hancock.
- Ten rok opieki nad moją żoną i rodziną na wiele sposobów zmienił moje życie i nadał mu nową perspektywę. Jestem zadowolony z moich osiągnięć sportowych, teraz przyszedł czas na nowy rozdział. Podjęcie takiej decyzji było trudne, ale wiem, że dokonałem słusznego wyboru - dodaje Hancock.
Greg Hancock to żużlowa ikona. Legenda czarnego sportu
Nie ma na świecie kibica żużla, który nie znałby Grega Hancocka. To sportowy tytan, wzór profesjonalizmu i postawy fair play na torze i poza nim. Kalifornijczyk, urodzony w Whittier, kończy swoją karierę sportową kilka miesięcy przed swoimi 50. urodzinami. Swoją jazdą na żużlowym owalu bawił kilka pokoleń kibiców.
Greg Hancock 69 razy stawał na podium zawodów Grand Prix. 21 razy wygrywał te zawody. Hancock zdobył cztery złote medale Indywidualnych Mistrzostw Świata, dorzucając do tego jeszcze dwa srebrne krążki i trzy brązowe.
W drużynowych mistrzostwach świata na żużlu Hancock debiutował w 1989 roku, kiedy w Polsce upadał komunizm, a na świecie nie było Taia Woffindena czy Bartosza Zmarzlika, mistrzów świata, z którymi Greg rywalizował pod koniec swojej kariery.
Hancock był wzorem profesjonalizmu. Zawsze świetnie przygotowany sprzęt, znakomita sylwetka, sportowy tryb życia zapewniały mu sportową długowieczność. Na torze Greg słynął z rozsądnej i czystej jazdy. Na palcach jednej ręki można policzyć przypadki, kiedy Hancock był sprawcą karambolu czy faulu. Cenili go za to kibice, jak i rywale.
Cieniem na wizerunku Grega Hancocka położyła się jedynie sytuacja z 2004 roku, kiedy nie zdążył na finał Ekstraligi, a jego klub z Wrocławia przegrał w Tarnowie i musiał zadowolić się srebrnym medalem. Do dzisiaj kibice z Wrocławia zastanawiają się, czy jego nieobecność w ostatnim meczu nie miała niesportowego podłoża.
Hancock przez cztery lata startował w barwach Włókniarza Częstochowa, z którym zdobył dwa medale Ekstraligi. Pod Jasną Górą był lubiany i ceniony. Pożegnał się z klubem, kiedy Włókniarza nie było stać na usługi mistrza z Kalifornii, ale pozostawił po sobie świetne wrażenie. W Częstochowie zawsze witany był ciepło przez kibiców.
W tym roku Greg Hancock podpisał tzw. kontrakt warszawski z PGG ROW Rybnik. Klub ze Śląska z powodu zakończenia przez niego kariery może mieć problem z utrzymaniem w Esktralidze, bo w jego składzie brakuje zawodnika tej klasy co Amerykanin.
W Grand Prix Amerykanina zastąpi Niemiec Martin Smolinski. Greg Hancock wspomina o tym, że nie żegna się z żużlem i chce w nim działać w innej roli. Oby, bo jego doświadczenie, kultura i pracowitość warto wykorzystać dla dobra czarnego sportu.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?