Jako dziecko, czytając Jacka Londona, marzył o wielkich przygodach. Później zaczął pilnie opisywać świat, który znika na naszych oczach. Jakby przeczuwał, że za kilka lat już nic nie zostanie z kultury plemion, marszowym krokiem przechodzących z epoki archaicznej do ery komputerów.
W życiu wszystko ma swoją cenę – twierdzi Pałkiewicz – musisz tylko rozważyć, czy chcesz ją zapłacić. Dla mnie cena nigdy nie jest za wysoka, gdyż wiem, że kto się boi dużej stawki – umiera: fizycznie wciąż żyje, lecz traci duszę”. Jest dziennikarzem bez biurka. Pisze, bo był na miejscu, rozmawiał z ludźmi, zapędził się, dokąd mógł, a czasem i tam, dokąd nie powinien. Przez kilkanaście lat pracował w największym włoskim dzienniku „Corriere della Sera”. 29 lat temu został wysłany do Szanghaju, by zgłębić nadchodzące przemiany w Państwie Środka. Czternaście lat wcześniej Deng Xiaoping, praojciec nowoczesnych Chin, pochował Mao Zedonga i z powodzeniem wprowadzał epokowe reformy gospodarcze mające na celu cichcem przesunąć socjalistyczne społeczeństwo przed świat kapitalistyczny.
Swoje wyprawy zwykle odbywał tradycyjnymi środkami transportu, tzn. na grzbiecie dromaderów, jaków, słoni, indiańskimi czółnami bądź piechotą. Bo jak twierdzi, w takiej atmosferze smak przygody jest zdecydowanie ostrzejszy. W zatoce Ha Long, uważanej przez Wietnamczyków za ósmy cud świata, żeglował tradycyjną dżonką, których dziś już nie ma. Na rzece Jangcy poznał urok nawigacji na pokładzie chińskiego sampana, podczas gdy dla dzisiejszych przybyszy istnieją już tylko mniej lub bardziej komfortowe statki pasażerskie. Widział jeszcze dawny Związek Radziecki i otwartość duszy rosyjskiej. Cwałował na trojkach jak za czasów Gogola, na Dalekim Wschodzie objadał się kawiorem i grillowaną rybą, bo nic innego nie było tam do spożycia. Nawet piękno Czarnego Lądu poznał takie, które teraz można zobaczyć tylko na filmie “Śniegi Kilimandżaro”, czy “Pożegnanie z Afryką”. To wszystko jest już tylko historią.
Dużo widział, wszystkiego chciał spróbować, nie powstrzymały go głód, pragnienie, mróz, spiekota. Zorganizowana na wielką skalę wyprawa w serce Borneo dotarła do Dajaków, okrytych złą sławą łowców głów. Był w Amazonii u Janomami – ostatnich Indian unikających kontaktu z naszą cywilizacją. Przy wsparciu naukowym peruwiańskiej marynarki wojennej rozwiązał zagadkę źródła Amazonki, co przyniosło mu zasłużoną sławę. W ten sposób nieoczekiwanie znalazł się w pierwszym szeregu odkrywców końca XX wieku.
W 1975 r. przepłynął Atlantyk, od Dakaru do Georgetown, na ratunkowej szalupie. Czterdzieści cztery dni sam na sam z Oceanem, co miało wyzwolić wiarę rozbitka w swoje siły i dowieść, jak nieograniczone są jego możliwości. Wnikliwa analiza zachowań i reakcji emocjonalnych podczas ekstremalnej izolacji posłużyły potem amerykańskim naukowcom z NASA jako studium psychologii kosmicznej, mające zapewnić pomyślność długotrwałych lotów orbitalnych.
Godne podziwu osiągnięcia eksploracyjne i geograficzne Jacka wysoko cenił sam Thor Heyerdahl. To właśnie on wprowadził Jacka, jako pierwszego w naszych czasach Polaka, do superelitarnego klubu, jakim jest londyński Royal Geographical Society.
Częstochowski Festiwal Podróżniczy będzie się odbywał w dniach 26-27 kwietnia w częstochowskim Miejskim Domu Kultury. Program znajdziecie Państwo w załączonej galerii.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
