Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Był na pogrzebie, jedzie na beatyfikację

Krzysztof Suliga
Ryszard Woszczyk pojechał na pogrzeb Ojca Świętego z dwoma flagami  - biało-czerwoną i Myszkowa
Ryszard Woszczyk pojechał na pogrzeb Ojca Świętego z dwoma flagami - biało-czerwoną i Myszkowa fot.Krzysztof Suliga
Myszkowianin Ryszard Woszczyk żegnał w Watykanie Jana Pawła II, teraz wybiera się z synem na beatyfikację

Na uroczystość beatyfikacji Jana Pawła II wybiera się z parafii na Ciszówce trzynaście osób. Przynajmniej w ramach wyjazdu zorganizowanego przez księdza proboszcza Artura Łyskowskiego. Najpierw dojadą do Cieszyna, a tam przesiądą się do autokaru, którym pojadą do Watykanu z innymi osobami udającymi się autokarem na beatyfikację. Początkowo z parafii wyjazd deklarowało więcej osób, ale część zrezygnowała.
Trudno ocenić ile osób z powiatu myszkowskiego uda się do Watykanu, bo mogą oni korzystać bezpośrednio z ofert biur podróży. Pięciodniowy wyjazd ze zwiedzaniem miasta kosztuje w granicach 900-1000. Do tego trzeb jeszcze doliczyć od 45 euro różnych opłat. W ramach pobytu noclegi oraz zwiedzanie Rzymu.
Ryszard Woszczyk jedzie w ramach pielgrzymki zorganizowanej przez biuro z Olesna.
- Wyjazd zaproponował mi ksiądz Marek, który miał swego czasu posługę w parafii w Myszkowie. Obecnie jest doktorem filozofii w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie – wyjaśnia R. Woszczyk, który obserwował na żywo uroczystości pogrzebowe Jana Pawła IIw Watykanie. Było to dla niego ogromne przeżycie.
- Wyjazd na beatyfikację jest niejako kontynuacją tej mojej pielgrzymki człowieka wierzącego. Niektórzy oczekiwali, że dojdzie do tego szybciej. Inaczej jednak podchodzimy do tego my, jako Polacy, a inaczej inne nacje. To, że proces beatyfikacji trwał sześć lat, to w historii kościoła bardzo krótki okres. Myślę, że większość ludzi obecnych na uroczystościach pogrzebowych w Watykanie założyła sobie, by jechać na beatyfikację - mówi Woszczyk.
Wspomina, że mimo tego, że na Placu Św. Piotra trzeba było przestać prawie cały dzień, a do tego wstać o 4 rano, by się tam dostać, nie czuł wcale zmęczenia. Panowała tam jakaś niesamowita energia. Ma nadzieję, że i tym razem uda mu się dostać na plac.
Nie wiem jak będzie. Mam nadzieję, że uda się nam wejść. Jeśli nie, to trudno. Ważna jest też sama obecność - twierdzi myszkowianin, który wybiera się do Watykanu z synem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto