Aż trudno uwierzyć co trafia do kanalizacji (ZDJECIA)

Okazuje się, że gminne zakłady nadzorujące sieci kanalizacyjne na naprawy wydają dziesiątki tysięcy złotych, a większość z nich można by uniknąć, gdyby wszyscy ludzie myśleli. Niestety, mieszkańcy naszego powiatu wyrzucają tony śmieci do kanalizacji, które powodują awarie. Ich usuwanie zwiększa koszty użytkowania i eksploatacji, a tym samym wpływa na cenę ścieków.
Niby sprawa jest oczywista: do kanalizacji powinny trafiać tylko zanieczyszczenia fizjologiczne i papier toaletowy, który jest produkowany tak, aby nie zatykał rur oraz nie powodował problemów w przepompowniach i oczyszczalni ścieków.
A co trafia? Okazuje się, że niemal wszystko. A prawdziwą zmorą są nawilżane chusteczki. To, że nie można ich wrzucać do toalet jest zaznaczone na opakowaniu, ale niestety, nie wszyscy to czytają, a jeśli nawet czytają, to lekceważą. Chusteczki zaś wykonane są z tkaniny, która nie rozpuszcza się w wodzie. Zatykają więc rury, a jeśli je pokonają, to problem jest jeszcze większy, bo mogą uszkodzić nowoczesne urządzenia w przepompowni i oczyszczalni ścieków.
- Różne rzeczy, wrzucane do muszli klozetowych zawsze były naszym problemem, ale to, co „ łowimy” ostatnio, bardzo nas zaniepokoiło. Przerażające złogi chusteczek nawilżanych znajdywanych w kanałach sanitarnych oraz w przepompowniach ścieków, przekracza wszelkie wyobrażenie . Pracownikom z trudem udaje się usunąć zanieczyszczenia z pomp oraz przywrócić pracę przepompowni, tak aby ścieki mogły płynąć do oczyszczalni. Te prace wykonywane muszą być ręcznie. Apelujemy zatem do mieszkańców: Nie wyrzucajcie chusteczek nawilżanych ani innych odpadów czy śmieci do toalet - mówi Dariusz Górka, kierownik oczyszczalni ścieków w Margoninie.
Na kratach i w przewodach kanalizacyjnych osadzają się także niemowlęce pieluchy jednorazowe, podpaski higieniczne, ręczniki papierowe, patyczki higieniczne, prezerwatywy. Ludzie wrzucają do WC także obierki oraz resztki jedzenia - a nawet i całe kurczaki! Bywają też ,,odkrycia” przerażające: jak całe mioty kociąt czy szczeniaków, które wydobyli pracownicy szamocińskiego zakładu.

Co ludzie wrzucają?

W margonińskiej oczyszczalni ścieków w ubr. odnotowano około 100 awarii. - Cześć usterek naprawiliśmy sami, ale jeżeli musieliśmy wymieniać łożyska , uszczelki lub przezwajać silniki, to koszty rosły. Wydaliśmy w sumie 60 tys. zł - mówi Dariusz Górka. Z kanalizacji wydobyto: chusteczki, popiół i bryłki węgla, gruz, kurczaka, elementy porozbiórkowe, materac jednoosobowy.
W Szamocinie w ubr. było ok. 100 awarii sieci kanalizacyjnej, których usunięcie kosztowało 50 tys. zł. Do awarii przyczyniły się: stosy chusteczek nawilżonych, grabie, całe mioty martwych kociąt i szczeniąt, gruz, cały kurczak, pianki montażowe, popioły z popielnika z grudkami węgla
Pracownicy Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Chodzieży, w ciągu ubiegłego roku interweniowali ok. 200 razy. Koszt napraw wyniósł 75 tys. zł. Z kanalizacji wydobyto: mnóstwo chusteczek , reklamówek, wiele artykułów kosmetycznych, odpady spożywcze , tłuszcze i popioły, części ubrań - majtki czy marynarka.

Jedynie w gminie Budzyń sytuacja ma się zupełnie inaczej. Od czterech lat nie odnotowano zdarzenia ,,specjalnego” zapchania kanalizacji. Jedynie pozostałości po proszkach do prania osadzając się na ściankach rur zmniejszają przepustowość. W ubr. na działania prewencyjne Gminny Zakład Wodociągów i Kanalizacji wydał około 10 - 20 tys. zł. - Kiedyś trafiały się butelki szklane, ale teraz takich przypadków nie ma - mówi kierownik GZWiK w Budzyniu Janusz Gleizer.
(Autor: Milena Rybarczyk)

***