Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

160 rocznica powstania styczniowego. Bitwa pod Mełchowem, żuławi śmierci, brat Albert Chmielowski

Janusz Strzelczyk
Pod Mełchowem, dziś w gminie Lelów, w powiecie częstochowskim, rozegrała się jedna z największych bitew powstania styczniowego, którego 160. rocznicę wybuchu obchodzimy 22 stycznia. W bitwie brał udział i został ranny Adam Chmielowski, przyszły święty brat Albert. W postaniu styczniowym uczestniczyli żuawi śmierci. W rocznicę bitwy pod Mełchowem odbywa się rekonstrukcja bitwy z udziałem grup rekonstrukcyjnych, w tym żuawów śmierci.

Pod Mełchowem powstańcy starli się z Rosjanami 30 września 1863 roku. Adam Chmielowski dowodził szwadronem zwiadu. Osiem dni wcześniej mógł zginąć z ręki... swego dowódcy.

Oddziałem, w którym służył przyszły sługa Boży dowodził pułkownik Zygmunt Chmieleński. Pod Ciernem powstańcy natknęli się na dwukrotnie większe siły Moskali. Chmieleński wydał rozkaz formowania szyku bojowego. Okazało się, że drugi pluton, którym dowodził Adam Chmielowski nie jest w komplecie. Część żołnierzy nie wróciła jeszcze z terenów rozśrodkowania oddziału. Pułkownik wpadł w gniew. Kiedy nadjechał Chmielowski dowódca obrzucił go stekiem wyzwisk i w porywie furii sięgnął po pistolet. Nie zdołał jednak wyszarpnąć z kabury broni. Pistoletu nie udało się wyciągnąć. Pułkownik ochłonął. Oddział się przeformował i wycofał w okolice Drochlina. Tam przygotowywał się do bitwy pod Mełchowem.

We wsi do dziś opowiada się o tej bitwie. Szczegóły potyczki znane są historykom. Opisane w opracowaniach.

Pułkownik Chmieleński ustawił piechotę w szyku bojowym. Kawaleria w odwodzie. Jeden szwadron na rozpoznanie. Szwadronem dowodzi Adam Chmielowski. Nagle jego oddział dostaje się pod ostrzał wroga. Kula trafia Chmielowskiego w nogę. Osuwa się z konia na ziemię. Moskale przerywają kanonadę. Jest czas na ewakuację rannych z pola walki.

Co się wówczas działo z Chmielowskim? Są dwie wersje zdarzeń. Według jednej rannego zabrali towarzysze broni i zanieśli do gajowego. Druga, bardziej chyba prawdopodobna podaje, że Chmielowski już wtedy trafił do niewoli. I tym razem miał trochę szczęścia. Nie był w rękach Rosjan ale Finów. Finlandia należała do imperium rosyjskiego. Fiński oficer wezwał do rannego lekarza. Strzaskana kulą noga była w strasznym stanie. Możliwa była tylko amputacja. Adam Chmielowski miał wtedy 18 lat. Z polowego lazaretu przewieziono go do szpitala więziennego w Koniecpolu, skąd, staraniem rodziny trafił za kordon, do Krakowa.

To była kolejna przegrana nasza bitwa. Zginęło 111 powstańców. Zostali pochowani we wspólnej mogile. Postawiono na niej krzyż.

W szkole kadetów
Adam Chmielowski uczył się m. in. w petersburskiej szkole kadetów. Podczas inspekcji szkoły car 10-letniemu wówczas chłopcu, wyróżniającemu się w nauce podał rękę. W kilka lat później Chmielowski - powstaniec walczył z żołnierzami imperatora.

Z białym krzyżem
Wielkie było zdziwienie Rosjan, gdy 17 lutego 1863 roku pod Miechowem zobaczyli oddział powstańczy ubrany w dziwne mundury: czarne kurtki z naszytym wielkim białym krzyżem, w tureckich fezach na głowach. A nad nimi powiewał czarny sztandar z białym krzyżem i napisem "W imię Boże - r. 1863".

To była pierwsza bitwa w powstaniu styczniowym żuawów śmierci, oddziału sformowanego z ochotników, kilka dni wcześniej w Ojcowie. Dowodził nimi oficer francuski Franćois Rochebrune. W powstaniu styczniowym był generałem. Rochebrune w Polsce przebywał od 1862 roku. W Krakowie założył szkołę fechtunku.

To właśnie jego wychowankowie stanowili trzon pierwszego oddziału żuawów śmierci. Pod Miechowem żuawi ruszyli do walki na bagnety. Rosjanie zdziwieni widokiem dziwnie ubranych żołnierzy obronę utworzyli na cmentarzu. Oszołomionym Rosjanom żuawi wyciągali karabiny z rąk. Zwyciężyli, ale sami też ponieśli ciężkie straty.

Żuawi walczyli zawsze ze straceńczą odwagą, zgodnie z dewizą składanej przysięgi, że nigdy się nie poddadzą. "Zwyciężaj albo giń" było hasłem żuawa, jak później Legii Cudzoziemskiej "Maszeruj albo giń".
Walczyli jak Kabylowie, górski szczep w Algierii, od którego arabskiej nazwy - zuawa, wzięli swoją nazwę. Ze wspomnień jednego z żuawów: "Myśmy ciągle szli naprzód, a straszny to był pochód wśród tego ogłuszającego huku, świstu, wśród tego wycia gradu kul, wśród tej atmosfery dymem i zapachem prochu nasyconej, słysząc krzyk i jęk padających w sąsiedztwie kolegów! Myśmy szli, nie zwracając na nic uwagi, nabijając broń i strzelając tam, skąd błysk się pokazywał. Ja idąc prawie w środku czystego zrębu, krzyczałem: "karabiny równo od ziemi", bo to zasada na bliski dystans, aby strzały były celne; inni krzyczeli "hurra", inni znów zachęcali ze swej strony do marszu na Moskali. Był to, jednym słowem, straszny pochód, pełen brawury i lekceważenia życia, wśród tak ciężkich warunków dla młodego i nieostrzelanego żołnierza. Ale entuzjazm, idea, ożywiająca nasze szeregi, przeświadczenie o zwycięstwie, pchały naprzód każdego. Szliśmy więc i strzelali, szliśmy i krzyczeli, szliśmy ciągle naprzód na Moskali".

Powstanie styczniowe w okolicach Częstochowy

W czasie powstania styczniowego walki zbrojne toczyły się w okolicach Częstochowy, terytorialnie związanej wówczas z województwem kaliskim. Zadaniem powstańców w samym mieście było zabezpieczenie dostaw broni i żywności, a szpital miejski im. Najświętszej Maryi Panny stał się powstańczym lazaretem leczącym rannych patriotów. Podczęstochowskie Herby zasłynęły zorganizowaniem największego na ziemiach polskich kanału przerzutowego broni dla powstańców. Tu zaangażowany w zakup broni był m. in. słynny pisarz Józef Ignacy Kraszewski, a jego brat Krzysztof osobiście nadzorował jej przerzut przez granicę.

Po zakończeniu powstania Polaków dotknęły liczne represje m.in. konfiskata majątków szlacheckich, kasacja klasztorów na obszarze Królestwa Polskiego, wysokie kontrybucje i aktywna rusyfikacja. Częstochowianie stali się świadkami tych represji. Na obecnym placu Bohaterów Getta, przy wylocie drogi na Warszawę, był plac kaźni. Tu wystawiono szubienice, w haniebny sposób pozbawiając życia jeńców polskich wziętych do niewoli w bitwie pod Kruszyną i w innych potyczkach. W sumie za udział w powstaniu styczniowym władze carskie skazały na śmierć ok. 700 osób, a na zesłanie - co najmniej 38 tys. osób.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myszkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto