Słodka Sowa powstała dzięki... dzieciom!
W grudniu minie 5 lat od chwili, w której Weronika Sowa – mieszkanka Ostroroga postanowiła zafundować sobie dość niecodzienny prezent na Boże Narodzenie. Nie prosiła Świętego Mikołaja o worek pieniędzy. Ani o skrzynkę złota. Zapragnęła tylko zrealizować wielkie marzenie. Ot tak, po prostu. 23 grudnia 2016 roku swoją własną historię – pełną słodyczy i miłości do sztuki cukierniczej – zaczęła pisać jej pracownia. Słodka Sowa jest już dzisiaj marką samą w sobie. To gwarancja jakości, wzór profesjonalizmu, a przede wszystkim zaś – kwintesencja pasji i dowód na to, że marzenia naprawdę się spełniają.
- Zanim otworzyłam pracownię wykonywałam torty dla rodziny i znajomych. Pierwszy przygotowałam dla mamy, kolejny dla córki. Dla osoby, która nigdy specjalnie nie wykazywała się w kuchni było to nie lada wyzwanie. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że gdyby nie dzieci nie byłoby Słodkiej Sowy. I choć czasami bywa ciężko, lubię swoją pracę i to właśnie w niej się realizuję – mówi Weronika Sowa.
Torty od Słodkiej Sowy są zjawiskowe!
Prace artystyczne były obecne w jej życiu od zawsze. Lubiła tworzyć, bez względu na formę i środki wyrazu. A jednak to właśnie w cukiernictwie odnalazła siebie.
- Tak naprawdę zmienił się tylko materiał – komentuje – Nadal niezwykle ważny jest pomysł, interpretacja tematu zamówienia, spełnienie oczekiwań klienta, ale i tych, które stawiam przed sobą. Niekiedy to prawdziwe wyzwania – dodaje.
Torty artystyczne, które przygotowuje są pełne finezji. Tematycznie odwołują się nie tylko do bajkowych postaci, elegancji i szyku. Bywają niezwykle pomysłowe, zadziwiają, intrygują wręcz. Forma klasycznego, piętrowego tortu ślubnego świetnie kontrastuje z doskonale odwzorowanym mikserem dj’a – jadalnym rzecz jasna, przepysznym na dodatek. Umiejętnie łączy smaki, żonglując przy tym bryłą. Jej prace przybierają rozmaite kształty, przekonując do tego, że wyobraźnia faktycznie bywa nieograniczona. Stają się małymi dziełami sztuki.
Dba o detale
Jest perfekcjonistką w każdym calu. Mówi, że w cukiernictwie – tak jak w sztuce – interpretacja jest ważna, ale nie wolno zapominać o proporcjach, dokładności.
- Kiedyś jeden znajomy powiedział mi: u ciebie jest jak w aptece. Odpowiedziała: oczywiście, wszystko musi być dokładnie zważone i odmierzone. A przygotowywałam akurat wtedy masę na jadalne koronki. Są rzeczy, których nie da się zrobić „na oko”. Porządek przede wszystkim – komentuje Weronika.
Prowadzenie własnego biznesu umiejętnie łączy z wychowywaniem 4 córek. Choć nie jest to łatwe – jak sama przyznaje – gdy robi się coś, co naprawdę się lubi, co szczerze się kocha, wszelkie przeciwności okazują się niczym.
- W pewnym momencie człowiek faktycznie uzmysławia sobie dlaczego doba ma tylko 24 godziny. Mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, pomysłów do zrealizowania, a czasu bardzo mało. Ale ze swojej pracy czerpię satysfakcję. Uśmiech klienta na widok swojego wymarzonego tortu sprawia jednak, że za każdym razem myślę wtedy: ta praca ma sens. Oni sami często zresztą podkreślają, że tę moją pasję widać – że to uwielbiam – opowiada.
Surówka z rzodkiewki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?