Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nad Zalewem Sulejowskim można utonąć w śmieciach

Karolina Wojna, współpraca wola
Pamiątka po turystach na plaży w Bronisławowie, właściciel terenu ma sprzątnąć śmieci
Pamiątka po turystach na plaży w Bronisławowie, właściciel terenu ma sprzątnąć śmieci Dariusz Śmigielski
Puste butelki i puszki, zatłuszczone papiery, szeleszczące foliowe torebki, m.in. po chipsach, którymi wiatr gra jak piłką. To pamiątka, jaką nad Zalewem Sulejowskim po sobie zostawiają turyści. Lato się kończy, turyści wyjeżdżają. Śmieci zostają. Kto je posprząta?

Dzikie wysypiska jak co roku po sezonie powstały m.in. w Bronisławowie.

Śmierdzących śmieci szpecących brzegi zbiornika rokrocznie przybywa. Przyjezdni przywożą je nawet ze sobą i... zostawiają.
- Najgorsze jest to, że turyści coraz lepiej się z nimi czują, im te śmieci nie przeszkadzają - mówi z sarkazmem Zdzisław Jakubowski, prowadzący w Bronisławowie ośrodek Wodnik.

Za część odpadów czuje się odpowiedzialny, bo turyści wynoszą je z jego punktu gastronomicznego, ale większość ludzi przywozi je ze sobą i wyrzuca gdzie popadnie. Nie pomagają tabliczki informacyjne i uwagi prowadzących ośrodek.
- Gdy zwróciłem uwagę człowiekowi, że ,,chyba coś zgubił", to powiedział, żebym sobie posprzątał - opowiada Jakubowski. I sprząta.
Właściciel najbardziej zaśmieconego kawałka plaży - Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi, jak wytyka Jakubowski, do tej pory niezbyt chętnie garnął się do sprzątania odpadów.
- Co roku dzwonię do Łodzi, w tym roku też, bo mnie policja prosiła i co z tego? - mówi.

Jednak po naszej interwencji, Arkadiusz Szczygieł z ZWiK w Łodzi zapewnia, że śmieci zostaną sprzątnięte. Według deklaracji, pracownicy zakładu z Bronisławowa mieli się do tego zabrać jeszcze wczoraj.
- To nie nasi goście je zostawiają, ale faktycznie musimy coś z tym zrobić - dodaje Szczygieł deklarując także w imieniu ZWiK chęć współpracy z prowadzącymi ośrodki, co pozwoli na systematyczne uprzątanie plaż.

Plaże nad Zalewem Sulejowskim dwa razy w roku przeczesują też uczniowie wolborskich szkół. Akcja, oprócz charakteru porządkowego, ma też cel edukacyjny w myśl zasady, czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał.

Po tomaszowskiej stronie zalewu z kłopotem zaśmiecania zbiornika muszą sobie radzić Urząd Gminy w Tomaszowie, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, którego przedstawicielem jest Nadzór Wodny w Smardzewicach i Nadleśnictwo Smardzewice. Wszyscy zgodnie twierdzą, że robią, co mogą, ale to syzyfowa praca.
Sprzątanie śmieci, jak okazało się ostatnio, może być także... niebezpieczne. Przekonał się o tym właściciel prywatnej działki przy drodze do Starej Wsi koło Swolszewic Małych, na której na początku lata wyrosło dzikie wysypisko. Gdy chciał zwrócić uwagę śmiecącym tam ludziom, został przez nich zaatakowany. Ostatecznie wysypisko uprzątnął urząd gminy. Porządek panował jednak krótko - przy drodze znów pojawiły się worki ze śmieciami.

Problem śmieci to także problem ratowników WOPR.
- Najgorzej jest po weekendach, chyba powinniśmy to zacząć nagrywać - mówi Witold Skrodzki, szef WOPR w Bronisławowie, który widział i matki zakopujące w piasku torby ze zużytymi pampersami i turystów wyrzucających do wody grilla.

Co gorsza, turyści jak nie mają gdzie porzucić śmieci, to podrzucają je ratownikom.
- Wyrzucamy, bo co mamy robić? Przecież chcemy, by wokół nas było czysto, ale to skandal, jak zachowują się ludzie - mówi Tomasz Jarzyński, prezes WOPR w Tomaszowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto